Obietnice Putina? Flagi USA na ulicach. "Rosja nic nie zrobiła"
Nancy Pelosi podczas wizyty w stolicy Armenii Erywaniu jednoznacznie o eskalację konfliktu oskarżyła Azerbejdżan. Przewodniczącą Izby Reprezentantów USA witały w mieście amerykańskie flagi, choć to Putin miał zapewnić Ormianom wsparcie.
- Atak rozpoczął Azerbejdżan i musi to zostać wyjaśnione - powiedziała przewodnicząca Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi, która w weekend przebywała z wizytą dyplomatyczną w Erywaniu.
Obiecanki Putina? Flagi USA na ulicach. "Rosja nic nie zrobiła"
- Zdecydowanie potępiamy te ataki – powiedziała spikerka niższej izby amerykańskiego Kongresu. Dodała, że Waszyngton chce wesprzeć Armenię" w globalnej walce między demokracją a autokracją".
Przyjazd Amerykanki wywołała szerokie reakcje. Dziennikarze relacjonują, że Pelosi na trasie przejazdu z lotniska przywitały flagi USA, z którymi na chodniki wyszły setki mieszkańców stolicy Armenii.
Jak podaje Biełsat, wizycie reprezentantki USA towarzyszyły w Erywaniu również manifestacje, których uczestnicy domagają się wyjścia Armenii z Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. To postsowiecka struktura złożona z części państw członkowskich Wspólnoty Niepodległych Państw, kontrolowana przez Putina.
To, co dzieje się w Armenii pilnie obserwują Ukraińcy. "Armenia liczyła na wsparcie Rosji w konflikcie z Azerbejdżanem. Putin to obiecał, ale w rzeczywistości nic nie zrobił" - napisał w mediach społecznościowych wiceszef ukraińskiego MSW Anton Geraszczenko. Do tweeta dołączył zdjęcia pokazujące flagi USA także na masztach przyulicznych.
Na słowa Pelosi zareagowali z kolei Azerowie. "Nieuzasadnione i niesprawiedliwe oskarżenia Pelosi przeciwko Azerbejdżanowi są nie do przyjęcia" - stwierdził minister spraw zagranicznych Azerbejdżanu Elmar Mammadarow w wydanym oświadczeniu, które cytuje AFP.
Zauważył, że Pelosi jest znana jako polityk pro-ormiańska, a jej wypowiedź to "poważny cios dla wysiłków na rzecz normalizacji stosunków między Armenią a Azerbejdżanem" i "ormiańska propaganda".
Walki o Górski Karabach od wielu lat
Armenia i Azerbejdżan od dziesięcioleci toczą spór o Górski Karabach, zamieszkany przez Ormian separatystyczny region będący de iure częścią Azerbejdżanu.
Do wznowienia walk doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Erywań oskarżał Baku o przeprowadzenie "prowokacji na dużą skalę" oraz ostrzelanie kilku przygranicznych miast. Rząd w Baku z kolei ogłosił, że to Armenia rozpoczęła wymianę ognia, bombardując pozycje wojsk azerskich, przeprowadzając prowokacje na granicy i rozstawiając miny. W środę walki zakończyły się zawieszeniem broni.