Walki na granicy Azerbejdżan-Armenia. Erywań wzywa pomocy
Ministerstwo Obrony Armenii informuje o trwającym od nocy intensywnym ostrzale granicy ze strony Azerbejdżanu. Sąsiad, który zaatakował we wtorek po północy, używa dronów bojowych, artylerii i broni dużego kalibru. Dyplomatyczne interwencje podjęte zostały natychmiast, ale tymczasem nie przyniosły żadnych rezultatów.
13.09.2022 | aktual.: 13.09.2022 11:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W nocy z poniedziałku na wtorek zaatakowane zostały miasta i wsie znajdujące się w Górskim Karabachu, w prowincjach Syunik, Gegharkunik i Vayots Dzor, wzdłuż wschodniej granicy Armenii z Azerbejdżanem. Wojska azerbejdżańskie ostrzelały pozycje armeńskie przy użyciu artylerii i broni dużego kalibru.
Według doniesień agencji DPA, dwa przeciwlotnicze systemy rakietowe typu S-300, należące do armeńskiego wojska, zostały zniszczone przez armię Azerbejdżanu. Z kolei ministerstwo obrony Azerbejdżanu poinformowało, że przyczyną walk była zakrojona na szeroką skalę próba sabotażu ze strony Armenii.
Zobacz także
W nocy premier Armenii Nikol Paszynian zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa w sprawie zaostrzenia sytuacji na granicy z Azerbejdżanem. Paszynian poinformował o 49 śmiertelnych ofiarach, zastrzegł jednak, że poszkodowanych może być więcej.
Wojna na granicy Azerbejdżan-Armenia. Zaatakowany kraj wzywa pomocy
Ormiańska rzeczniczka praw obywatelskich Kristine Grigoryan powiedziała, że infrastruktura cywilna, w tym domy mieszkalne, jest celem ataków sił azerbejdżańskich. Jej biuro, jak podaje "The Armenian Weekly", otrzymało wiadomości, że w miejscowościach Kapan, Goris, Jermuk, Vardenis i kilku innych trwa ciężki ostrzał, a ludność cywilna jest w wielkim niebezpieczeństwie. Mieszkańcy zostali wezwani do ukrycia się w schronach.
Premier Armenii Nikol Paszynian zwołał w nocy posiedzenie Rady Bezpieczeństwa. Ta zdecydowała się formalnie wystąpić do Rosji na podstawie postanowień umowy o wzajemnej obronie. Erywań zwrócił się także do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym i Rady Bezpieczeństwa ONZ "w sprawie agresji na suwerenne terytorium Republiki Armenii".
Do tej ostatniej organizacji, założonej w 1992 roku, oprócz Armenii, należy Kazachstan, Kirgistan, Rosja, Tadżykistan i Białoruś. Jej założeniem jest wyrzeczenie się przez sygnatariuszy użycia siły wobec państw trzecich i zobowiązanie potraktowania agresji na którekolwiek z państw układu jako ataku na całe zgromadzenie.
Zobacz także
Przed tym spotkaniem premier Paszynian odbył rozmowę telefoniczną z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, aby przekazać szczegóły na temat "prowokacyjnych, agresywnych działań sił zbrojnych Azerbejdżanu" przeciwko suwerennemu terytorium Armenii. Rosyjski prezydent "zgodził się utrzymywać kontakt operacyjny".
"Jesteśmy w bliskim kontakcie z Baku i Erywaniem. Otrzymaliśmy apel od kierownictwa Armenii z prośbą o pomoc w rozwiązaniu sytuacji zgodnie z istniejącymi umowami dwustronnymi i poprzez OUBZ" – podało we wtorek w oświadczeniu rosyjskie MSZ.
Premier Azerbejdżanu rozmawiał także z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Przekazał mu, że domaga się od społeczności międzynarodowej adekwatnej reakcji. Macron uznał dalszą eskalację napięcia za niedopuszczalną.
Konflikt na granicy armeńsko-azerbejdżańskiej zaskoczył opinię publiczną, jednak narastał on powoli od początku września. Od dwóch tygodni MON Azerbejdżanu oskarżał Armenią o łamanie zawieszenia broni. 5 września 19-letni armeński żołnierz Arman Gagik Sarkisjan został zastrzelony na ormiańskim posterunku wojskowym w Gegharkunik. Trzy dni później ormiański MON poinformował, że siły zbrojne Azerbejdżanu ostrzeliwały pozycje ormiańskie wzdłuż południowo-wschodniej części granicy armeńsko-azerbejdżańskiej. 10 września azerbejdżański minister obrony Zakir Hasanow zwołał sztab obrony i wydał rozkaz "gotowość do natychmiastowego i zdecydowanego stłumienia wszelkich prowokacji".
Spór między Armenią i Azerbejdżanem o Górski Karabach toczy się od dziesięcioleci. Najpoważniejsze starcia pomiędzy Ormianami i Azerami o ten rejon, nieuznawany jako odrębny byt państwowy, rozegrały się na przełomie lat 80. i 90.
Za ostatni incydent MSZ Azerbejdżanu oskarża wyłącznie sąsiada. "Cała odpowiedzialność za prowokacje, starcia i straty, które miały miejsce, spoczywa na kierownictwie wojskowo-politycznym Armenii. Wszelkie kroki przeciwko integralności terytorialnej i suwerenności Republiki Azerbejdżanu zostaną zdecydowanie stłumione" – podało w oświadczeniu azerbejdżańskie MSZ.
Sytuację w regionie skomentował także szef resortu dyplomacji Turcji Mevlüt Çavuşoğlu. - Armenia musi przestać prowokować. Powinni skupić się na negocjacjach pokojowych i współpracy w ramach pojednania, jakie osiągnęli z Azerbejdżanem - powiedział.