Firmy szukające pracowników szpiegują w sieci
Firmy szukające pracowników szpiegują w sieci - ostrzega dziennik "Polska".
20.10.2007 | aktual.: 20.10.2007 07:40
Szukałeś pracy przez internet? To jest niemal pewne, że firmy poszukujące specjalistów w sieci już wiedzą, na jakie strony chodziłeś w ostatnich kilku latach. Bo każdy internauta zostawia w sieci ślady. A historia obecności kandydata w Internecie daje firmom headhunterskim bezcenną wiedzę o zainteresowaniach kandydata do pracy. Pomaga określić jego portret osobowościowy.
Fachowcy mogą dowiedzieć się, jakich informacji szukaliśmy, czy np. należymy do internetowego fanklubu Dody, odwiedzaliśmy strony konkurencji albo pornograficzne - wylicza gazeta.
Dla firm szukających ludzi na zlecenie Internet stał się głównym kanałem rekrutacji. W ten sposób znajdujemy 80% ludzi. Jeśli kogoś nie ma w internecie, to dla większości pracodawców nie ma go wcale - mówi Lidia Głowacka-Michejda z firmy SAM Headhunting Polska.
Codziennie jej 200 pracowników przeczesuje sieć w poszukiwaniu kandydatów spełniających kryteria określone przez klientów. Namierzanie rozpoczyna się od serwisów społecznościowych, tj. polskie GoldenLine.pl, czy zagraniczne MySpace.
Większość takich serwisów umożliwia użytkownikom wymianę opinii na forum. Kiedy rekrutujący namierzą interesującą osobę, śledzą jej wypowiedzi. Zwracają uwagę na kulturę, interpunkcję, poruszane tematy. To wiele mówi o potencjalnym pracowniku - przyznaje analityk rynku pracy z portalu Pracuj.pl Paweł Leks.
Dzięki śladom w Internecie łowcy głów dowiadują się o kandydacie znacznie więcej niż jest widoczne w jego internetowym CV. Jesteśmy w stanie dowiedzieć się, na jakie strony zaglądał nasz kandydat, co kupuje, czy korzysta z internetu w domu czy w pracy, czy wpisuje komentarze pod wiadomościami na portalach itd. Można nawet znaleźć informacje o tym, co w sieci robił 5 lat temu, jeśli używał wtedy Internetu - przyznaje Głowacka-Michejda.
Przekonała się o tym Ewa Jakubowska z Warszawy. We wrześniu założyła konto na GoldenLine. W ciągu kilku tygodni dostałam cztery oferty pracy. Znaleziono mnie w Internecie. Firmy, które do mnie dzwoniły, wiedziały, czym się interesuję, mimo że nie pisałam o tym w swoim profilu - mówi "Polsce". (PAP)