Finansowanie in vitro w Poznaniu nie dla wszystkich par

Po tym, jak rząd zadecydował o wstrzymaniu finansowania zabiegów in vitro, w Poznaniu pojawiła się idea, aby ciężar finansowy takich przedsięwzięć przenieść na budżet miasta. Pomysł poparł prezydent Jacek Jaśkowiak, jednak od początku wiadomo było, że jego realizacja pociągnie za sobą wiele trudności. Między innymi dlatego, że wśród członków mającej większość w radzie miasta Platformie Obywatelskiej znajduje się wiele osób o dość konserwatywnych poglądach.

- Wydawało się, że porozumienie między liberałami a konserwatystami jest niemożliwe, ale jednak doszło do skutku - ogłosił we wtorek Marek Sternalski, przewodniczący klubu PO. - Podczas wczorajszego spotkania m.in. z ekspertami ze szpitala mieszczącego się na ul. Polnej, udało się nam osiągnąć kompromis - dodaje.

Na czym polega porozumienie? Miasto zobowiązało się pokryć finansowanie zabiegów, ale tylko tych par, które już zostały zakwalifikowane do rządowego programu, jednak nie mogą go dokończyć (program wygasa wraz z końcem czerwca). Pary te są już w posiadaniu zamrożonych zarodków, które czekają tylko na transfer - dlatego rozwiązanie zdecydowali się zaakceptować także radni o konserwatywnych poglądach.

W poznańskim szpitalu ginekologiczno-położniczym przy ul. Polnej przechowuje się 108 zamrożonych zarodków. Sfinansowanie ich transferów będzie kosztowało ok. 160 tys. zł. Wydaje się, że jest to suma, którą uda się znaleźć w budżecie miasta.

- Wszyscy zgadzamy się, że ten program nie powinien być finansowany z pieniędzy samorządu, ale w sytuacji, w której rząd zaniechał jego kontynuowania, musimy się tym zająć - mówi Sternalski.

Na razie nie wiadomo, czy w przyszłości program finansowania zabiegów in vitro mógłby zostać rozszerzony na wszystkie pary z Poznania, które chciałyby z niego skorzystać.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .