Fetor po "Klątwie". Paraliż kulturalny po ataku kwasem masłowym w Słupsku
Odwołana premiera i przeniesione koncerty - to efekt ataku na budynek słupskiej filharmonii i teatru przed spektaklem "Klątwa". - Policja szuka sprawcy, a my liczymy straty. Będziemy chcieli odzyskać zwrot kosztów od sprawcy, jeśli policja go znajdzie - mówi WP Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru w Słupsku.
03.10.2018 | aktual.: 03.10.2018 16:49
Wciąż nie udało się pozbyć nieprzyjemnego zapachu ze słupskiego teatru. W przedostatni weekend września ktoś rozlał kwas masłowy w głównej sali dla widowni przed przedstawieniem spektaklu "Klątwa" w ramach festiwalu Scena Wolności. Pokaz sztuki, która dotyka problemów wiary i Kościoła katolickiego, przeniesiono w inne miejsce.
"Klątwa" zdobyła główną nagrodę słupskiego festiwalu, a organizatorzy mówili o dumie, że udało im się pokazać w mieście tę sztukę. Coś za coś.
Kontrowersyjne przedstawienie wystawiono, ale fetor w budynku filharmonii (wykorzystywanym również przez teatr) nadal jest nie do zniesienia i powoduje u niektórych nudności i wymioty.
Trzeba wymienić część parkietu
- Trudno wytrzymać. Najgorzej mają panie pracujące w kasie w dolnym foyer. Niestety z powodu odoru musieliśmy przenieść imprezy w pierwszej połowie października na inne terminy - informuje Wirtualną Polskę Katarzyna Zaborowska z Polskiej Filharmonii Sinfonia Baltica w Słupsku.
Nowy Teatr w Słupsku był zmuszony odwołać premierę sztuki "Pan Tadeusz" i zwrócić niemal 400 sprzedanych już biletów.
- Nie mamy innego wyjścia. Zrobiliśmy wszystko, aby usunąć źródło odoru, ale niewiele dało mycie czy ozonowanie powietrza. Konieczne było zerwanie zanieczyszczonej części parkietu - wyjaśnia nam dyrektor słupskiego teatru.
Dominik Nowak wylicza, że przez atak kwasem masłowym trzeba było odwołać próby, spektakle, a kłopoty z miejscem na koncerty mają też organizatorzy Jazz Komeda Festiwal.
Budynek jest wietrzony całą dobę, ale podczas naszej wizyty w środę po południu na sali dla widowni nie dało się długo wytrzymać.
Wandala może to drogo kosztować
Straty spowodowane chuligańskim wybrykiem słupskie instytucje kultury dopiero liczą.
- Sprawą zajmują się nasi prawnicy i firma ubezpieczeniowa. Z pewnością, jeśli sprawca ataku zostanie znaleziony, to będziemy od niego domagać się pokrycia strat. Są one - moim zdaniem - ogromne, bo nie możemy pracować na głównej scenie ponad trzy tygodnie. To zupełny paraliż - podkreśla Nowak.
Dyrekcja teatru wie, na którym miejscu na spektaklu poprzedzającym "Klątwę" siedziała osoba, odpowiadajaca za rozlanie cuchnącej substancji (prawdopodobnie do odstraszania dzików, o zapachu kojarzącym się z wymiocinami). Bilet został sprzedany za gotówkę, w sali nie ma monitoringu, ale są świadkowie, którzy siedzieli obok.
Podłoga przed położeniem nowego parkietu zostanie pokryta dodatkową substancją neutalizującą.
Policja na tropie sprawcy
Tą wiedzą dyrektor słupskiej sceny podzielił się z policją. Wandala nie udało się do tej pory zatrzymać.
- Prowadzimy czynności w tej sprawie - stwierdza tylko nadkom. Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji. Nie chce mówić więcej, wskazując na dobro śledztwa.
Tymczasem artyści i działacze kultury ze Słupska anonimowo dzielą się obawami, że pod rządami PiS policja może nie być skora do szybkiego działania. Tym bardziej, że na portalach społecznościowych nie brakuje opinii mieszkańców, którzy z aprobatą przyjęły rozlanie kwasu masłowego i zmuszenie teatru do przenosin spektaklu "Klątwa".