Feralne lamborghini. Dwa dni, dwa mandaty
Spełnianie dziecięcych marzeń bywa niebezpieczne. Przekonało się o tym dwóch mężczyzn, którzy marzyli o tym, by zasiąść za kierownicą lamborghini. Auto przysporzyło im sporo kłopotów.
Jedno auto, dwaj kierowcy i dwa mandaty w ciągu zaledwie dwóch dni. Mowa o żółtym lamborghini, które w ostatnich dniach dość często widzieli na ulicach swojego miasta mieszkańcy Środy Wielkopolskiej.
Auto pędziło oczywiście z zawrotną prędkością, jak na lamborghini przystało, wzbudzając u jednych zachwyt, u innych spore przerażenie. Nic dziwnego, że szybko zainteresowała się nim policja.
Po raz pierwszy policjanci zatrzymali żółte lamborghini w piątek. Za jego kierownicą siedział 50-letni mężczyzna, mieszkaniec Środy.
"50-latek czuł się przez chwilę jak średzki Crazy Frog. Ale kumkanie właśnie się skończyło. Lamborghini, którym piratował po mieście w chwili radarowego pomiaru miało 116 km/h w obszarze zabudowanym. Niektórzy twierdzili, że gdy przejeżdżał miastem zwykłe auta przewracały się na bok. Koniec końców nasza żabka zapłaciła 2,5 tys. zł grzywny, straciła dowód rejestracyjny i oczywiście prawo jazdy. A wszystkiemu winne dziecięce marzenia, bo nimi tłumaczył się 50-latek" - opisywali na swoim profilu na Facebooku to zatrzymanie policjanci z KPP w Środzie.
Dwa dni później, 16 stycznia, żółte Lamborghini znów pojawiło się na ulicach Środy Wielkopolskiej. Nie wiadomo, czy tym razem kierowca jechał z nadmierną prędkością - o tym policyjny raport nie wspomina. Został jednak zatrzymany do kontroli. Powód? Brak tablicy rejestracyjnej.
Okazało się wtedy, że choć auto jest to samo, to prowadzi je inny mężczyzna. Kierowca przy funkcjonariuszach zamontował brakującą tablicę. Mimo to i tak dostał mandat za jej brak.
Nie wiadomo, czy drugi kierowca lamborghini też tłumaczył się policjantom chęcią spełnienia "dziecięcego marzeniami". Jedno jest pewne: auto pochodzi z wypożyczalni. I w pełni zasługuje na opinię "feralnego lambo".
Źródło: KPP Środa Wielkopolska