Feministki napisały list otwarty ws. seksafery w policji
Feministki z fundacji "Feminoteka" napisały list do MSW i policji w sprawie afery z byłym już komendantem policji w Opolu gen. Leszkiem Marcem.
06.06.2013 | aktual.: 06.06.2013 14:37
"Z oburzeniem przyjęłyśmy informację o podjętej decyzji o specjalnym potraktowaniu policjanta, który dopuścił się przekroczenia swoich uprawnień, nadużył także swojej pozycji władzy w stosunku do podwładnej, z którą miał romans" - napisały w liście feministki. Przedstawicielki "Feminoteki" zauważają, że dzięki decyzji władz policji "generał uniknie kary dyscyplinarnej za swoje czyny, które właśnie wyszły na jaw. Co znamienne, odpowiedzialności dyscyplinarnej nie uniknie podwładna gen. Marca, z którą ten nawiązał relację intymną".
"Wyrażamy swoje oburzenie stosowaniem podwójnych standardów wobec wobec kobiet i mężczyzn. Sytuacja, w której zwierzchnik jest chroniony przed poniesieniem odpowiedzialności, jest niedopuszczalna. Podobnie nie do zaakceptowania jest rozwiązanie, zgodnie z którym karana jest tylko podwładna" - podkreśliły feministki. I zaapelowały o zmianę decyzji o natychmiastowym przeniesieniu gen. Marca na wcześniejszą emeryturę lub w cofnięcie wszelkich sankcji wobec policjantki.
Afera z byłym komendantem ma związek z 18-minutowym nagraniem, które trafiło do redakcji "Nowej Trybuny Opolskiej". Gazeta napisała, że komendant Leszek Marzec został potajemnie nagrany podczas rozmowy z wysoko postawioną oficer policji, a "w rozmowie pełnej zażyłości mieszają się wątki służbowe i obyczajowe". Anonimowy informator płytę z nagraniem przesłał do redakcji pocztą. W liście dołączonym do płyty napisał m.in.: "przesyłam autentyczną, nagraną w listopadzie 2012 roku płytę, która ukazuje, w jaki sposób załatwia się sprawy w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Opolu". Według gazety okoliczności mogą wskazywać na to, że rozmowa odbywa się w gabinecie komendanta.
Po upublicznieniu nagrań Marca odwołano ze stanowiska komendanta wojewódzkiego policji w Opolu, zawnioskował on o odejście ze służby i przeszedł na emeryturę. Wobec policjantki, z którą były komendant rozmawiał wszczęto natomiast postępowanie dyscyplinarne.