Nie reagował na zaczepki
Głównym powodem, dla którego Wojewódzki zaprosił Fedorowicza do programu była, poza jego wieloletnią przyjaźnią z Tymem, wznowiona w tym miesiącu książka jego autorstwa "W zasadzie tak".
- To jest instrukcja obsługi PRL-u. I ta książka, jak się ją czyta, jest też instrukcją obsługi rzeczywistości 2017. Ja nawet podkreśliłem na różowo: "Władza ma zawsze rację" - zapowiedział prowadzący.
Fedorowicz nie zamierzał jednak wchodzić w dyskusje z Wojewódzkim i roztrząsać tego, co napisał 40 lat temu. Wytrwale ignorował jego zaczepki.
- Jak Staszek słusznie zauważył, ja nie mam poczucia humoru. Jakoś nie za bardzo za sobą przepadam. Mam mnóstwo pretensji do siebie. Na przykład o to, że zaproszony do programu rozrywkowego nie mogę się zmusić do tego, żeby być rozrywkowy - powiedział.