Fatalnie w Berlinie. Branża idzie na dno
Niemieckie branża gastronomiczna przeżywa olbrzymi kryzys. Szczególnie zła sytuacja panuje w Berlinie, gdzie zagrożonych upadkiem jest wielu restauratorów. To wciąż efekt pandemii koronawirusa - donosi "Bild".
Przez pandemię koronawirusa branża gastronomiczna mocno ucierpiała. Obostrzenia, brak klientów i rosnące koszty działalności dobiły wielu restauratorów i właścicieli pubów. Część z powodu niewypłacalności już dawno upadła. Część starała się przetrwać, co okazało się nie lada wyzwaniem. I tak zarówno w Polsce, jak i za granicą.
W Niemczech, jak wynika z najnowszych danych opracowanych przez firmę Crif, na które powołuje się dziennik "Bild", 15 tys. właścicieli pubów, restauracji, barów z przekąskami i kawiarni jest zagrożonych niewypłacalnością.
Szczególnie trudna sytuacja panuje w Berlinie - wskazuje niemiecka gazeta. Aż 16,5 proc. wszystkich zagrożonych upadkiem przedsiębiorstw w tym kraju to restauracje zlokalizowane w stolicy. Najmniej firm dotkniętych kryzysem znajduje się w Bawarii i kraju związkowym Nadrenia-Palatynat (zaledwie 10,5 proc. ogółu).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć pandemia minęła, problemy w branży gastronomicznej nadal można powiązać z koronawirusem - komentuje "Bild". Niemieckie przedsiębiorstwa borykają się z brakiem pracowników, ale i klientów. We wrześniu tego roku spółki osiągnęły sprzedaż o 12,6 proc. mniejszą niż w tym samym okresie 2019 roku.
Najtrudniejszy okres przechodzą teraz niemieckie puby. W ciągu czterech lat ich przychody spadły aż o 34,5 proc.
W związku z kryzysem Niemcy podjęły decyzję o tymczasowym obniżeniu stawki VAT do 7 proc. "Ponownie wzrośnie ona na początku 2024 roku. Może to doprowadzić do znacznie większej liczby upadłości w branży gastronomicznej" - prognozuje niemiecki dziennik.
Źródło: "Bild"