Falstart Roberta Biedronia. "W wyborach do Sejmu będzie mu jeszcze ciężej"
Miał być dwucyfrowy wynik, jest dokładnie 6,06 procent. Miał być wyborczy sukces, są ledwie 3 mandaty. - Robert Biedroń zaliczył falstart. I choć mówi o sukcesie, to w wyborach do Sejmu będzie mu znacznie trudniej - oceniają politolodzy. I przypominają, że jego ugrupowanie może spotkać podobny los jak Nowoczesną Ryszarda Petru.
Luty 2019. Dwa dni po konwencji programowej "Wiosny” na warszawskim Torwarze. W sondażu Kantar Millward Brown, nowe ugrupowanie Roberta Biedronia otrzymuje 14 proc. poparcia i wskakuje na 3 miejsce wśród politycznych partii. Był to pierwszy w ostatnich latach tak wysoki wynik dla polskiej partii, która jeszcze nie zdążyła wejść do Sejmu. Dla porównania w 2015 roku Nowoczesna Ryszarda Petru miała w sondażach przed wyborami maksymalnie 8 procent. W wyborach partia Petru dostała 7,6 procent. Dzisiaj Nowoczesna jest w klubie parlamentarnym razem z Platformą Obywatelską, a do wyborów do PE startowała w ramach Koalicji Europejskiej. Ryszarda Petru praktycznie w polskiej polityce nie ma.
Według wielu obserwatorów, projekt Biedronia przypominał początki właśnie Nowoczesnej, która również powstała jako przeciwwaga dla duopolu PiS i PO. Szybko się jednak okazało, że utrzymanie silnej pozycji na polskiej scenie politycznej nie jest łatwe, zwłaszcza jeśli chodzi o nowe partie. Politycy "Wiosny” zapewniali, że w przypadku ich ugrupowania nie będzie powtórki z projektu Ryszarda Petru.
- Nowoczesna powstawała i się skończyła. Biedroń zaczyna powoli, spokojnie, ale dojdzie do celu z dwucyfrowym wynikiem w 2019 roku i mam nadzieję, że z dwójką z przodu. To nie jest ruch na chwilę, ale na dekady – zapewniał Krzysztof Gawkowski, który w Wiośnie odpowiada za politykę europejską.
Wczoraj po ogłoszeniu wstępnych wyników politycy "Wiosny” o dwucyfrowym wyniku nie mówili. Biedroń w swoim stylu zapewniał, że partia otrzymując 6 proc. poparcia może uznać wybory za wygrane. - Zrobiliśmy to, daliśmy radę, jesteśmy trzecią siłą polityczną w Polsce. Dzisiaj udowodniliśmy, że da się, że można i Wiosna to zrobiła. Pokazaliśmy coś, co na polskiej scenie politycznej dawno się nie wydarzyło - pokazaliśmy, że mając marzenia, że będąc zdeterminowanymi, jesteśmy w stanie góry przenosić, że dzisiaj, po 4 miesiącach, będziemy mieli swoich europarlamentarzystów w Brukseli i to jest wielki sukces – mówił Biedroń.
Według politologa prof. Kazimierza Kika, wynik wyborczy Biedronia trudno rozpatrywać w kategoriach sukcesu.
- To nie był najlepszy teren bitwy dla ugrupowania Biedronia – wybory do Parlamentu Europejskiego. Biedroń nie jest najmocniejszy w tematyce europejskiej, więc ze swoją inicjacją polityczną w wyborach trafił najgorzej jak mógł. To nie było jego boisko – mówi w rozmowie z WP politolog prof. Kazimierz Kik.
- Konsekwencje tego mogą być spore. Niepowodzenie na starcie nie wróży przyszłości. Biedroń ma za sobą falstart. Bo jak można nazwać jego wynik wyborczy przy sondażach, w których dostawał 12-14 proc. Jeśli Wiosna nie zapunktowała w pierwszych wyborach, to Biedroń nie będzie już nieskazitelną jutrzenką. Będzie liderem po przejściach – dodaje prof. Kazimierz Kik.
- Czy jesienią wejdzie do Sejmu? Zależy co będzie miał do powiedzenia. Zastanawiam się z czym świeższym może wystąpić i nie widzę u niego nic takiego. Powtarzanie tych samych haseł, które się w wyborach do Parlamentu Europejskiego nie sprawdziły, nie ma najmniejszego sensu. A powielanie cudzych haseł nie przejdzie. Biedroń jest wiarygodny w światopoglądowych sprawach, ale wybory do Sejmu będą opierały się na socjalnym polu bitwy. To pole będzie wytyczone przez PiS – ocenia politolog prof. Kazimierz Kik.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl