Falstart ABW w Ratuszu
Funkcjonariusze weszli do biura polityki zdrowotnej. Chcieli zapoznać się z dokumentacją przetargową na budowę Szpitala Południowego na warszawskim Ursynowie. Jednak ta jeszcze nie powstała - czytamy w "Życiu Warszawy".
22.09.2007 | aktual.: 22.09.2007 05:03
Urzędnicy z Ratusza nie kryli zaskoczenia wizytą agentów. Chyba ktoś wprowadził ich w błąd, bo na taką kontrolę jest stanowczo za wcześnie - mówi dyrektor biura polityki zdrowotnej Elżbieta Wierzchowska. Nie mamy jeszcze działki, na której ma stanąć szpital. Dlatego nie mogłam pokazać im żadnych dokumentów - dodaje.
Niespodziewana wizyta Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Ratuszu stała się przyczyną spekulacji, że to nic innego, jak szukanie przedwyborczych kwitów - pisze dziennik. Rozumiem, że zajmuje się kontrolą wydatkowania pieniędzy publicznych, ale w momencie, kiedy inwestycja jest realizowana. A przed rozpoczęciem prac jest co najmniej dziwna - przyznaje Jarosław Jóźwiak z gabinetu prezydent Warszawy. Dodaje, że skoro ABW tak interesuje wydawanie pieniędzy, to dlaczego nie kontrolują przetargu np. na drugą linię metra, który wart jest trzy mld zł.
Jego zdaniem, działania służb mogą zastraszyć pracowników Ratusza. Mówi, że urzędnicy w obawie przed wizytą ABW niechętnie będą teraz podejmowali decyzje o planowanych inwestycjach.
ABW zaprzecza, jakoby wizyta w Ratuszu miała podtekst polityczny. Działaliśmy zgodnie z prawem i apolitycznie - zaznacza rzecznik ABW Magdalena Stańczyk.
Jak dowiedziało się "Życie Warszawy", funkcjonariusze mieli zweryfikować informacje prasowe na temat budowy dwóch szpitali (Południowego i Wschodniego). Łączny koszt ich budowy szacuje się na ok. 500 mln zł. Stańczyk zaznacza, że wizyta miała charakter rutynowy. Nie wiązała się z żadnymi działaniami operacyjnymi czy śledczymi. Funkcjonariusze nie żądali wydania żadnych rzeczy czy dokumentów, ograniczyli się do rozmowy.
ABW tłumaczy, że musi realizować swoje zadania, nawet w okresie przedwyborczym. Niemożliwa jest sytuacja, by na czas kampanii służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa odstąpiły od działań - podsumowuje w rozmowie z gazetą Stańczyk. (PAP)