Tajemnicza infekcja u dzieci. "Temperatura błyskawicznie rośnie"
Gorączka u dzieci szybko przekracza 39 stopni. Nie wiadomo, co jest jej przyczyną. Lekarze alarmują o tajemniczej infekcji, z którą w ciągu ostatnich czterech tygodni zgłaszają się dzieci.
Chorzy zgłaszają się z gorączką, która szybko rośnie i przekracza 39 stopni. Dziecko nie ma kaszlu i kataru. W niektórych przypadkach do objawów dochodzi lekkie pobolewanie gardła.
- Nie ma wytłumaczenia, dlaczego gorączka jest tak wysoka, co mocno niepokoi i lekarzy, i rodziców. W ciągu ostatnich czterech tygodni mam coraz więcej takich właśnie nietypowych infekcji - mówi "Gazecie Wyborcze" dr Paweł Lewek.
Jednym z podejrzeń była trzydniówka: infekcja z wysoką gorączką, bez dodatkowych objawów. Trzydniówka zazwyczaj kończy się wysypką. - Tu nie ma wysypki, a objawy mijają po dwóch dniach - mówi lekarz.
Osłabiona odporność
To nie pierwszy raz, gdy lekarze w przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej mają więcej pracy niż przed pandemią. W kwietniu lekarze rodzinni alarmowali, że w przychodniach są tłumy dzieci z bólem brzucha, a od dzieci zakażają się dorośli. - Takiej fali jeszcze nie było - mówili wówczas lekarze. Co więcej, przyznawali, że nawet 70 proc. dzieci, które przyjmują w swoich gabinetach, skarży się właśnie na ból brzucha, nudności i wymioty.
Zakaźnicy tłumaczyli, że rotawirus atakuje pacjentów ze zdwojoną siłą, ponieważ doszło do tzw. epidemii wyrównawczej. - Przez izolację mieliśmy w ostatnich dwóch latach mniej chorób zakaźnych, bo nosiliśmy maseczki, więcej siedzieliśmy w domach, unikaliśmy skupisk ludzkich i w ogóle kontaktu z ludźmi. Przez to mniej było zakażeń zwykłą grypą, a także rotawirusem. Ale izolacja nie sprzyja nabieraniu odporności - wyjaśniał wtedy "Gazecie Wyborczej" dr Piotr Krawczyk.
Dr Paweł Lewek przypuszcza, że fala tajemniczej gorączki u dzieci może być wynikiem osłabionej odporności pacjentów. - Niewykluczone też, że to nowe warianty omikrona dają takie objawy. My tego nie wiemy, ponieważ od kwietnia nie testujemy już pacjentów tak, jak robiliśmy do tej pory - mówi w rozmowie z gazetą.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytaj też: