Środa, 11 lutego
Że "dobre, bo polskie" przekonał się ostatnio Jan Rokita. A dokładniej przekonał się, dlaczego to, co nie jest polskie, nie jest dobre. Np. obsługa niemieckich linii lotniczych. "Ratujcie mnie! Niemcy mnie biją!" – krzyczał Jan, gdy wezwana przez obsługę policja wyciągała go siłą z samolotu Lufthansy na lotnisku w Monachium. Okazało się, że incydent to wina kapeluszy i płaszczy, które Rokita samodzielnie próbował upchnąć w szafce klasy biznesowej, chociaż podróżował ekonomiczną. Stewardesa nie pozwoliła, więc Janek się wściekł. Jego żona Nelli też, bo powiedziała później, że przez to co się stało wstydzi się bycia Niemką. Szczerze mówiąc, też byśmy się zdenerwowali gdyby ktoś nam pogniótł kapelusz.