Ewakuowano lotnisko w Los Angeles. Świadkowie słyszeli strzały
• Policja ewakuowała lotnisko w Los Angeles
• Według świadków słychać było odgłosy strzałów
• Ludzie w panice rzucili się do ucieczki
Policja ewakuowała lotnisko w Los Angeles. Wstrzymano loty, tysiące pasażerów czekały przed budynkiem lotniska. Według świadków na lotnisku padły strzały.
Po informacji, że na lotnisku padły strzały zapanowała panika - ludzie porzucali bagaż i pośpiesznie uciekali.
Na miejscu natychmiast pojawiła się policja. Zamknięto strefę przylotów i odlotów na centralnym terminalu. Poradzono też pasażerom, aby kontaktowali się z poszczególnymi liniami lotniczymi w celu sprawdzenia statusu swych połączeń lotniczych.
Funkcjonariusze dokładnie przeszukali całe lotnisko. Okazało się jednak, że żadnego strzelca tam nie ma.
Z nieoficjalnych doniesień wynika, że policjanci otrzymali sporo zgłoszeń od pasażerów z kilku terminali o odgłosach wystrzałów, pojawiły się także doniesienia o ludziach, którzy zabarykadowali się w toalecie. Strzelać miano między innymi w terminalu 1, 5, 6, 7 i 8.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną fałszywego alarmu. Według policji z Los Angeles panikę wywołały "głośne dźwięki". "Nie padły strzały, nie ma rannych" - zapewnił rzecznik miejscowej policji na swoim profilu na Twitterze.
Podczas przeszukania lotniska policja zatrzymała mężczyznę przebranego za Zorro, uzbrojonego w plastikowy miecz. Nie wiadomo czy mężczyzna ma związek z wybuchem paniki, czy też zatrzymano go z innego względu. Scenę zatrzymania uwiecznił jeden z pasażerów.
Ruch na lotnisku wrócił do normy.
Port lotniczy w Los Angeles jest największym za zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych i siódmym pod względem ruchu pasażerskiego na świecie.