Ewakuacja z Afganistanu. "Próbują wyłuskać ludzi ze zdesperowanego tłumu"
Akcja ewakuacyjna w Afganistanie trwa. Najnowsze informacje przekazał w piątek wiceszef MSZ Marcin Przydacz. - Nasi ludzie próbują wyłuskać ze zdesperowanego tłumu tych, którzy są na naszej liście. Kontaktujemy się z nimi - powiedział wiceminister.
20.08.2021 11:12
Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz poinformował, że Polska wysłała do Kabulu specjalne wsparcie, którego zadaniem jest pomóc w trwającej ewakuacji. - Żeby jak najwięcej osób, które mamy na liście, zabezpieczyć - wyjaśnił wiceszef resortu na antenie TVN24.
- Największym wyzwaniem w tym momencie jest to, jak znaleźć tych ludzi. Nawet jeśli wiemy, w którym oni są miejscu, czasami konsulowie widzą ich, są 40-50 metrów dalej i nie mają jak przedostać się bliżej, czekają oczywiście na lepszy moment - relacjonował Przydacz.
Podkreślił, że sytuacja na miejscu jest na tyle wymagająca, że "te osoby muszą przede wszystkim same przedostawać się jak najbliżej tego wejścia, żeby złapać nie tylko wzrokowy, ale i fizyczny kontakt z konsulem". - To często naprawdę się tak odbywa, że za rękę wyciągają daną osobę przy pomocy żołnierzy (…) Niestety dochodzi do takich scen, że rodziny są rozdzielane - powiedział wiceminister.
Zapewnił jednak, że takie sytuacje nie pozostaną nierozwiązane. - Mieliśmy już kilka takich sytuacji, że połowę rodziny najpierw udało się wydostać, a po jakimś czasie również udało się wydostać pozostałą część. Nigdy nie będzie tak, że zostaną pozbawieni opieki ci, którzy z powodów także i czysto fizycznych, jak np. dzieci, mają najmniejsze szanse - oświadczył Marcin Przydacz.
Zobacz też: Uchodźcy z Afganistanu w Polsce. "Bardzo złożony proces"
Afganistan. Przydacz: Nie mamy możliwości operowania na terytorium talibańskim
Przydacz powiedział także, że Polska pomaga w ewakuacji również obywatelom innych państw. Potwierdził, że dochodziło do przypadków, gdzie takie osoby udawało się wyciągnąć z tłumu.
- Jeśli dany człowiek ma paszport europejski, sprawdzamy to, czy dane państwo rzeczywiście chce go ewakuować, wówczas bierzemy go również na swój pokład. Nie zostawiamy naszych sojuszników europejskich - oznajmił wiceszef MSZ.
Mówiąc o ewakuacji Afgańczyków, stwierdził, że "jeśli są jakiekolwiek ślady, że mieli kontakt z Polską, to staramy się ich wciągać na tę listę i następnie realizować ewakuację". - To jest bardzo trudne. Ani my, ani Amerykanie nie jesteśmy w stanie im pomóc w przedostaniu się przez ten tłum. To jest ich największe zadanie. Jeśli dotrą do kontaktu bezpośredniego z polskim dyplomatą, to oczywiście, że udzielimy im pomocy - obiecywał Marcin Przydacz.
Zaznaczył jednocześnie, że "niestety nie mamy możliwości operowania na terytorium talibańskim". - Tam rządzą talibowie, a tym tłumie to w zasadzie rządzi zwykła ludzka emocja - dodał.