Etiopia: zostaliśmy zmuszeni do rozpoczęcia wojny
Etiopskie siły powietrzne zbombardowały dwa ważne lotniska w
opanowanej przez islamistów części Somalii - podali świadkowie.
Prawdopodobnie zginęły dwie osoby. Są też ranni. Premier Etiopii Meles Zenawi oświadczył, że jego kraj został zmuszony do rozpoczęcia wojny, aby położyć kres powtarzającym się atakom islamskich terrorystów oraz wspierających ich ugrupowaniom anty-etiopskim.
25.12.2006 | aktual.: 25.12.2006 14:32
Etiopskie Migi zrzuciły bomby i ostrzelały międzynarodowy port lotniczy w Mogadiszu, a następnie natarły na położone w Baledogle, około 100 kilometrów na zachód od stolicy, największe wojskowe lotnisko w kraju. W wyniku ataków zniszczone zostały pasy startowe i jeden z budynków używanych przez islamistów.
Słyszeliśmy dźwięk nadlatujących odrzutowców i wtedy uderzyły - relacjonował wydarzenia Abdi Mudej, żołnierz walczący po stronie Unii Trybunałów Islamskich.
Rezydujące w Baidoa (ok. 250 kilometrów na wschód od stolicy kraju) somalijskie władze poinformowały o zamknięciu wszystkich granic kraju. Rząd postanowił zamknąć nasze granice, przestrzeń powietrzną i morską - poinformował rzecznik władz w Baidoa Abdirahman Dinari. Zwracamy się do społeczności międzynarodowej, szczególnie do sąsiadujących krajów, by pomogły nam to wprowadzić - powiedział.
Etiopczycy tłumaczyli, że atak miał zapobiec lądowaniu w Somalii islamskich ekstremistów.
Etiopski rząd bombarduje w Somalii cele niecywilne, aby zapobiec dostawom broni i odciąć zaopatrzenie Islamskim Trybunałom - powiedział w poniedziałek doradca premiera Etiopii Melesa Zenawiego Bereket Simon.
Wcześniej premier Etiopii Meles Zenawi po raz pierwszy publicznie przyznał, że Etiopia zaangażowała się militarnie w Somalii wspierając rząd tymczasowy tego kraju i podejmując kontrofensywę przeciwko islamistom z Unii Trybunałów Islamskich, którzy opanowali południe Somalii, w tym Mogadiszu.
Nieoficjalnie o etiopskiej interwencji w Somalii mówiło się już od kilku tygodni. Etiopia, w której większość stanowią chrześcijanie, obawia się pojawienia w sąsiedniej Somalii radykalnego państwa islamskiego.
Wcześniej islamiści oświadczyli, że są w stanie wojny z Etiopią, która zobowiązała się chronić legalny rząd. Wciąż trwają też walki z wojskami rządu w Baidoa, sprawującego władzę jedynie nad najbliższą okolicą miasta.
USA i kraje Zachodu obawiają się, że w przypadku opanowania przez islamistów całej Somalii kraj ten stałby się niekontrolowanym przyczółkiem ugrupowań terrorystycznych, w tym Al-Kaidy.
Dodatkowe napięcia wywołuje obecność na północy Somalii sił zbrojnych Erytrei. Te wspierające islamistów wojska liczą około 2 tys. żołnierzy. Przypuszcza się, że właśnie w Erytrei w czasie bombardowań przebywał przywódca Unii Trybunałów Islamskich szejk Hasan Dahir Awejs. Przyleciał do Mogadiszu niewielkim samolotem kilka godzin po ataku powietrznym na lotniska.