Emocje na zjeździe czeskich socjaldemokratów
Ogromne napięcie towarzyszy odbywającemu się w
Brnie zjazdowi rządzącej Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej
(CzSSD). Zjazd dokonać ma wyboru nowych władz, a tym samym może
wpłynąć na trwałość czeskiej koalicji rządowej: socjaldemokratów,
ludowców i liberałów.
26.03.2005 13:10
Ludowcy domagają się odejścia z funkcji premiera 35-letniego Stanislava Grossa - lidera socjaldemokratów, który ubiega się o ponowny wybór na funkcję przewodniczącego partii.
Przewodniczący Unii Chrześijańsko-Demokratycznej - Czechosłowackiej Partii Ludowej (KDU-CzSL) - Miroslav Kalousek, który gości na zjeździe, powiedział, że ludowcy są zainteresowani udziałem w obecnej koalicji, ale stwierdził, że może się to nie udać. Dodał, że socjaldemokraci i ludowcy mają inne spojrzenie na kwestię odpowiedzialności czołowych polityków.
KDU-CzSL domaga się odejścia Grossa z powodu matactw, jakich dopuścił się, kiedy - zdaniem mediów - w nieprzekonywujący sposób wyjaśniał pochodzenie swego majątku m.in. luksusowego mieszkania (z basenem) w Pradze, działek budowlanych pod Pragą oraz kamienicy, jaką w stolicy Czech kupiła firma jego żony Szarki. Kredyt na kupno tej kamienicy gwarantowała małżonce premiera jej przyjaciółka - właścicielka kamienicy, w której mieści się jeden z najbardziej ekskluzywnych salonów erotycznych w Pradze.
Już sam fakt przybycia Kalouska na zjazd CzSSD wywołał oburzenie wielu delegatów. Jeden z nich powiedział, że nie ma on tu nic do roboty i wnioskował, aby lider ludowców w ogóle nie mógł zabierać głosu. KDU-CzSL już wcześniej zapowiedziała, że pozostanie Stanislava Grossa w funkcji premiera uniemożliwi funkcjonowanie koalicji i jeśli szef rządu nie odejdzie, KDU-CzSL wystąpi o rozpisanie przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Oczekiwane z napięciem wystąpienie b. premiera ( i b. lidera CzSSD) - Milosza Zemana, który nie kryje swego ogromnie krytycznego stosunku do obecnego kierownictwa, nie przyniosło żadnego przełomu. Zeman jednoznacznie odmówił kandydowania na stanowisko przewodniczącego, wezwał partię do bardziej lewicowej polityki, twierdząc, że w innym przypadku grozi jej całkowita marginalizacja.
Zbigniew Krzysztyniak