Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że przyszłe emerytury będą niższe niż zakładano w momencie wprowadzania reformy emerytalnej i niższe od obecnych.
Pelc podkreślił, że pomiędzy funduszami panuje zbyt mała konkurencja, zaś akcjonariusze dążą do konsolidacji. Nie sprzyja to podnoszeniu stóp zwrotu czyli zysków funduszy, a tym samym źle wróży naszym przyszłym emeryturom.
Poza tym twórcy reformy emerytalnej zakładali, że tylko uczestnictwo w trzech filarach ubezpieczeń może zapewnić emerytom wysokie świadczenia. Tymczasem, jak ujawnił Pelc, tylko mniej niż 2% pracujących należy do III filaru.
Według wiceprezesa pracodawcom nie zależy na zakładaniu Pracowniczych Programów Emerytalnych, gdyż jest wysokie bezrobocie i nie muszą zabiegać o pracowników. Również trudna sytuacja gospodarcza w kraju nie sprzyja powstawaniu tych programów. Pracodawców po prostu na to nie stać. Dlatego większość z nas będzie pobierała emeryturę z ZUS i z II filaru.
Z opublikowanych w raporcie NIK wyliczeń wynika, że pracujący przez 40 lat mężczyzna może liczyć na emeryturę wynoszącą od 44 do 69% swoich uśrednionych poborów, natomiast kobieta, która przepracowała 35 lat - od 34 do 44%. (reb)