Emerytury jednak bez czarnego scenariusza?
Zdaniem wiceprezesa Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi Pawła Pelca, konkurencja między Otwartymi Funduszami Emerytalnymi, która zmobilizuje fundusze do jak najbardziej efektywnego lokowania składek może zapobiec spełnieniu się czarnego scenariusza dotyczącego wysokości naszych przyszłych emerytur.
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że przyszłe emerytury będą niższe niż zakładano w momencie wprowadzania reformy emerytalnej i niższe od obecnych.
Pelc podkreślił, że pomiędzy funduszami panuje zbyt mała konkurencja, zaś akcjonariusze dążą do konsolidacji. Nie sprzyja to podnoszeniu stóp zwrotu czyli zysków funduszy, a tym samym źle wróży naszym przyszłym emeryturom.
Poza tym twórcy reformy emerytalnej zakładali, że tylko uczestnictwo w trzech filarach ubezpieczeń może zapewnić emerytom wysokie świadczenia. Tymczasem, jak ujawnił Pelc, tylko mniej niż 2% pracujących należy do III filaru.
Według wiceprezesa pracodawcom nie zależy na zakładaniu Pracowniczych Programów Emerytalnych, gdyż jest wysokie bezrobocie i nie muszą zabiegać o pracowników. Również trudna sytuacja gospodarcza w kraju nie sprzyja powstawaniu tych programów. Pracodawców po prostu na to nie stać. Dlatego większość z nas będzie pobierała emeryturę z ZUS i z II filaru.
Z opublikowanych w raporcie NIK wyliczeń wynika, że pracujący przez 40 lat mężczyzna może liczyć na emeryturę wynoszącą od 44 do 69% swoich uśrednionych poborów, natomiast kobieta, która przepracowała 35 lat - od 34 do 44%. (reb)