Dramat zaczął się 9 lat temu. Elżbieta Witek mówi więcej o mężu
Stanisław Witek od dwóch lat przebywa na OIOM-ie w legnickim szpitalu. Marszałek Sejmu zabrała głos w tej sprawie i ujawniła więcej szczegółów nt. stanu zdrowia męża. - Czekam na dzień, kiedy usłyszę od lekarza, że będę mogła go przenieść - powiedziała.
W czwartek na stronie internetowej Radia ZET ukazał się artykuł, gdzie opisana jest sprawa pacjentki, która zmarła, czekając 8 dni na przeniesienie na OIOM w Legnicy. "Rodzina złożyła zawiadomienie do prokuratury, twierdząc, że miejsce na OIOM-ie od kilkunastu miesięcy blokuje mąż Marszałek Sejmu Elżbiety Witek" - czytamy.
Elżbieta Witek zabrała głos ws. męża.
- Mam 65 lat i wiele trudnych doświadczeń za sobą. Nie wykorzystywałam nigdy swojej pozycji, żeby cokolwiek dla siebie załatwić. Jestem wciąż tą samą Elżbietą Witek - mówi marszałek Sejmu w rozmowie z "Super Expressem", odnosząc się do sytuacji jej męża, który przebywa na szpitalnym OIOM-ie.
Jak przypomina "SE", mąż marszałek Sejmu Stanisław Witek od dwóch lat walczy o życie w szpitalu w Legnicy. Kilka dni temu Radio ZET poinformowało, że rodzina pacjentki, której nie przyjęto na OIOM, zawiadomiła prokuraturę, twierdząc, że miejsce blokował właśnie mąż Elżbiety Witek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak skontrować putinowską dezinformację? Ekspert o tajwańskiej "zasadzie 222"
"Oddałabym wszystko, żeby go stamtąd zabrać"
"Super Express" zapytał marszałek Sejmu, dlaczego Stanisław Witek przebywa tak długo na wspomnianym oddziale. - Były ośrodki, które mogły rehabilitować intensywnie takiego pacjenta jak mój mąż, ale musiałby być na własnym oddechu, a nie pod respiratorem. Oddałabym wszystko, żeby go stamtąd zabrać, żeby mógł samodzielnie oddychać. Czekam na dzień, kiedy usłyszę od lekarza, że będę mogła go przenieść - odpowiedziała Witek w wywiadzie, którego fragment ukazał się w sobotę na stronie "SE". Całość będzie można przeczytać 11 kwietnia.
"SE" pisze, że od współpracowników marszałek usłyszał, iż już kilka lat temu Stanisław Witek powrócił do zdrowia po długim pobycie na intensywnej terapii. - To było dziewięć lat temu. Wydawało się, że szanse na powrót do zdrowia są niewielkie, mąż pozostawał w śpiączce. Przeżywaliśmy straszny dramat. Okazało się jednak, że udało się go wybudzić. Nadzieja cały czas jest. Nigdy jej nie stracę. Pamiętam obawy sprzed dziewięciu lat, że być może mąż nie będzie już nigdy mógł normalnie funkcjonować. Jednak stało się inaczej. Uczył się na nowo chodzić, sprawnie mówić, utrzymać długopis w ręce. Po roku rehabilitacji doszedł do siebie - mówi Witek.
Zapytana, czy może lekarze nie traktują jej inaczej z racji sprawowanej funkcji, odpowiedziała, że nigdy nie wykorzystywała swojej pozycji. - Taka postawa jest mi zupełnie obca. Ja już nic nie muszę, tylko mogę - podkreśliła marszałek Sejmu.
Czytaj też: