Elżbieta Bieńkowska w akcji. Uderza w PiS
- Reputacja Polski została zrujnowana, w UE nie mamy zdecydowanych sojuszników - przekonuje unijna komisarz ds. rynku wewnętrznego i przemysłu. Oberwało się m.in. premierowi Mateuszowi Morawieckiemu.
13.06.2018 | aktual.: 14.06.2018 11:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Bieńkowska pytana była w TOK FM o projekt unijnego budżetu na lata 2021-2027. Zakłada on, że Polska otrzyma o 19,5 mld euro mniej środków niż obecnie. To nie wszystko. O ok. 1 proc. zmniejszą się dopłaty bezpośrednie dla rolników, a o ok. 25 proc. mniej środków zostanie przeznaczonych na fundusz rozwoju obszarów wiejskich.
Powód? Unijna komisarz zwróciła uwagę na kilka aspektów. - Południe Europy, mniejsze środki z powodu Brexitu, bogacenie się krajów, w tym Polski... - wymieniała. Po chwili dodała jednak, że to również wina "bardzo konsekwentnego działania wszystkich przedstawicieli rządu od 2,5 roku".
W ocenie komisarz, pozycja Polski w UE została "zrujnowana". - Jakkolwiek by głośno pan premier (Mateusz Morawiecki - przyp. red.) na swoich spotkaniach nie mówił, że Kopernik też był Polakiem i że mamy Konopnicką (...) i że w związku z tym musimy być w gronie najsilniejszych krajów unijnych, to to sytuacji nie zmieni. My w tej chwili w takim gronie nie jesteśmy. My nie mamy w UE zdecydowanych sojuszników, poza jednym, który jest enfant terrible, a my już żeśmy go chyba przegonili - stwierdziła.
Bieńkowska podkreśliła, że to, iż w obecnym unijnym budżecie Polska była beneficjentem 100 mld euro, nie wzięło się znikąd. - To była konsekwencja tego, że myśmy mieli bardzo dokładną i bardzo przemyślaną strategię rozmowy z krajami europejskimi. To się nie działo przez kilka tygodni. Myśmy przez kilka lat, zanim ta ostateczna decyzja miała zapaść, premier (Donald Tusk - przyp. red.), cały pion europejski w MSZ, ja jako minister rozwoju (...) przekonywaliśmy swoich partnerów we wszystkich krajach (...) - mówiła.
- Wiemy, że jak kilka tygodni temu (wiceszef KE Frans) Timmermans rozmawiał z ministrami europejskimi na temat Polski, to wszystkie kraje europejskie bardziej zdecydowanie albo mniej zdecydowanie, ale go poparły. Czyli nie ma Polska w ogóle co tu mówić o jakimś byciu wśród najważniejszych krajów unijnych. My w tej chwili nie jesteśmy słyszalni i słuchani - podsumowała Bieńkowska.
"K...wa, jak ja tego nienawidzę..."
Unijna komisarz słynie z niewyparzonego języka. Już w 2011 roku, odbierając nagrodę Kisiela, ówczesna wicepremier przyznała, że posiada wszystkie cechy, których polityk nie powinien mieć. - Mam niewyparzony język, nie lubię się pokazywać, klnę i przede wszystkim nie gadam z ludźmi, których uważam za durnych - argumentowała.
Szerokim echem odbiły się m.in. jej słowa o pensji wiceministrów. Stwierdziła, że 6 tys. zł zarabia albo idiota, albo złodziej.
Kilka tygodni temu podczas debaty w KE wyrwało jej się niecenzuralne słowo. "K...wa, jak ja tego nienawidzę..." - rzuciła. Niestety, wszystko się nagrało.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Niepokojący sondaż dla PiS. Minister PiS komentuje