Elektroniczna inwigilacja w USA służy nie tylko walce z terroryzmem
Dane z inwigilacji elektronicznej są w USA wykorzystywane, by wszczynać śledztwa ws. przemytu narkotyków, czyli w sprawach niemających bezpośredniego związku z bezpieczeństwem narodowym i walką z terroryzmem - informuje Reuters.
05.08.2013 | aktual.: 05.08.2013 21:48
Z uzyskanych przez Reutersa tajnych dokumentów wynika też, że funkcjonariusze organów ścigania są "instruowani, by ukrywać przed adwokatami, a nawet prokuratorami i sędziami", skąd pochodziła wyjściowa informacja, która doprowadziła do aresztowania oskarżonych w takich sprawach.
Te rewelacje mogą wywołać kolejne kontrowersje w związku z ujawnionymi przez byłego współpracownika wywiadu USA Edwarda Snowdena programami elektronicznej inwigilacji prowadzonej przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). Władze zapewniają bowiem, że dane uzyskane np. w programie zbierania metadanych połączeń telefonicznych są wykorzystywane tylko w śledztwach antyterrorystycznych. Tymczasem z doniesień Reutersa wynikałoby, że agencje wywiadowcze, w tym NSA, dzielą się informacjami z rządową agencją ds. walki z narkotykami DEA (Drug Enforcement Administration).
Jak pisze Reuters, w ramach DEA działa owiana tajemnicą jednostka operacyjna SOD (Special Operations Division), w której skład wchodzą funkcjonariusze z partnerskich agencji jak FBI, CIA, NSA oraz ministerstwa bezpieczeństwa narodowego. SOD - informuje Reuters - przekazuje funkcjonariuszom organów ścigania w całym kraju informacje pochodzące z wywiadowczej inwigilacji, podsłuchów, a także olbrzymich baz danych o rozmowach telefonicznych, by pomóc im wszczynać śledztwa przeciwko Amerykanom podejrzanym głównie o handel narkotykami.
Dokument z instrukcjami SOD nakazuje funkcjonariuszom ukrywanie tego źródła informacji. Były agent federalny w rozmowie z Reutersem opisuje ten proceder następująco: - Mówią ci tylko: "bądź w określonym czasie na pewnym parkingu dla ciężarówek i szukaj odpowiedniego samochodu". Alarmowaliśmy więc stanową policję, by znalazła pretekst do zatrzymania tego samochodu i żeby przeszukał go pies - opowiadał. Po aresztowaniu przestępców funkcjonariusze mieli utrzymywać, że powodem zatrzymania było przeszukanie samochodu w ramach kontroli drogowej, a nie informacja z SOD.
Według niektórych ekspertów takie postępowanie narusza konstytucyjne prawo oskarżonego do uczciwego procesu. Nie wiedząc bowiem, co było prawdziwą przyczyną wszczęcia śledztwa, adwokaci oskarżonego nie mogą zakwestionować obciążających informacji.
Jak komentuje na blogu "Washington Post" Brian Fung, rewelacje ujawnione przez Reutersa są "problematyczne", gdyż "wydaje się, że zniesiona została bariera między dochodzeniami antyterrorystycznymi prowadzonymi wobec obcokrajowców a zwykłymi dochodzeniami kryminalnymi w kraju". Fung przypomina, że dotychczas sondaże opinii publicznej wskazywały, iż Amerykanie akceptują inwigilację elektroniczną, jeśli ma ona zapobiegać zamachom terrorystycznym. To poparcie może być zdecydowanie mniejsze, jeśli dowiedzą się, że inwigilacja elektroniczna wykorzystywana jest także przeciwko Amerykanom w sprawach karnych.
Tymczasem "New York Times" pisał jeszcze przed publikacją rewelacji Reutersa, że miedzy Agencją Bezpieczeństwa Narodowego a innymi federalnymi agencjami wywiadowczymi dochodzi do wielu napięć na tle dostępu do olbrzymich baz danych NSA. Powołując się na rozmowy z obecnymi i byłymi urzędnikami, "NYT" relacjonował, że agenci wywiadu (spoza NSA) są "sfrustrowani" i "narzekają", że ich próby eksploatacji bogatych zasobów NSA blokowano, "gdyż ich śledztwa nie były traktowane jako priorytetowe". Źródła "NYT" podkreślały, że te ograniczenia mają na celu zapewnienie, iż prawo Amerykanów do prywatności nie będzie łamane.