20‑latek mógł umrzeć. Wszystko przez to, jak zachowali się świadkowie
Podczas prac remontowych torowiska doszło do poważnego wypadku. Ucierpiał 20-letni pracownik. U mężczyzny doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Jak donoszą ratownicy, obecni na miejscu świadkowie zdarzenia nie podjęli resuscytacji.
Do zdarzenia doszło w środę 8 stycznia po godzinie 13:00 na torach w pobliżu stacji Gdynia Główna. Jak podaje rzecznik prasowy PKP PLK, doszło do zderzenia lokomotywy pociągu towarowego relacji Gdynia Port–Świdnik z drezyną remontową. Poszkodowany został pracownik PLK. 20-letni mężczyzna doznał urazu głowy.
- Nieszczęśliwie u mężczyzn doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Po wdrożeniu na miejscu zdarzenia medyczne czynności ratunkowych udało się uzyskać powrót ze spontanicznego krążenia po około 6 minutach resuscytacji. Pacjenta w stanie ciężkim przekazano zespołowi G01 048, który przetransportował go do szpitala UCK w Gdańsku - relacjonuje Miejska Stacja Pogotowia Ratunkowego.
Jak informują ratownicy: "obecni na miejscu świadkowie zdarzenia nie podjęli resuscytacji."
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump grozi siłowym rozszerzeniem USA. "To człowiek bez rozumu"
Świadkowie nie podjęli resuscytacji. Ekspert komentuje
Ta informacja wywołała niemałe zamieszanie w sieci. Portal Nadmorski24.pl donosi, jak udzielenie pierwszej pomocy wygląda według polskiego prawa.
Jak podaje, sposób udzielania pierwszej pomocy określa ustawa z dnia 8 września 2006 roku o Państwowym Ratownictwie Medycznym, która definiuje nam, czym jest pierwsza pomoc. Ustawa mówi o tym, że w przypadku nagłego zagrożenia zdrowia świadkowie mają obowiązek niezwłocznego podjęcia działań zmierzających do skutecznego powiadomienia odpowiednich służb.
- Wspomnieć należy również art. 162 &1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mając jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 - mówi Marek Kukuczka, koordynator ZRM w wejherowskim szpitalu.
Natomiast artykuł 162. kodeksu karnego mówi nam, że kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.
- W mojej ocenie najważniejsze jest ocenić czy jest bezpiecznie w momencie gdy chcemy udzielić pomocy, jak najszybciej wezwać wykwalifikowane służby. Natomiast do każdej sytuacji podchodzimy indywidualnie i często jeśli jest to ktoś bliski, zapominamy o swoim bezpieczeństwie, a tym samym narażamy siebie na utratę życia i zdrowia, nie sprawdzając np. otoczenia - zaznacza Marek Kukuczka.
Jak wyjaśnia ratownik, zazwyczaj działamy wtedy w emocjach, pod wpływem silnego stresu, wtedy popełniamy najwięcej błędów, które nie zawsze mogą przynieść oczekiwany (pozytywny) finał niesienia pomocy.
- Dlatego ważne jest uświadamianie społeczeństwa jak prawidłowo tej pomocy udzielić i jak się zachować. Szkoda tylko, że skupiamy się nad tą tematyką w chwili gdy dochodzi do tragedii. Jest wiele zakładów pracy, w których świadomość znacznie się poprawiła w tym zakresie. Inwestycja w szkolenia z Pierwszej Pomocy to inwestycja w nasze życie dlatego warto przypominać i korzystać gdy tylko mamy okazję - dodaje Marek Kukuczka.
Źródło: Nadmorski24.pl