"Ekstremalne zagrożenie pożarowe". Tutaj nie spadła nawet kropla deszczu
Popękana ziemia, suche, żółcące się trawniki i niski poziom rzek - to sytuacja, z którą mierzy się znacząca część kraju. - Ekstremalne zagrożenie pożarowe jest w całym kraju. Właściwie nie ma miejsca, gdzie go nie ma - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Grzegorz Walijewski.
Wyjątkowo ciepły koniec kwietnia i miejscami wręcz upalna majówka - wiele osób mogło z tego powodu świętować. Niestety, konsekwencje z tym związane są bardzo poważne: susza, wzmożone ryzyko pożarów, trudności dla rolników i ich upraw.
Na terenie całego kraju obowiązuje średnie oraz duże zagrożenie pożarowe w lasach - alarmowało w komunikacie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jak przekazano, "oznacza to, że ściółka w lesie jest bardzo sucha oraz podatna na najmniejsze źródło ognia, które może wywołać pożar".
Tylko w maju strażacy interweniowali 823 razy w związku z pożarami w lasach. Zjawiska te znacznie się nasiliły w stosunku do 2023 r. "W całym 2024 roku odnotowano już 1471 pożarów na terenach leśnych. Najwięcej na terenie woj. mazowieckiego - to aż 447 zdarzeń, a także łódzkiego - 143, dolnośląskiego - 119, świętokrzyskiego - 114 oraz lubuskiego - 100. To o 483 pożary więcej niż w podobnym czasie w 2023 roku, kiedy odnotowano 988 pożarów w lasach" - podkreślono.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Więcej wody nam ubywa niż przybywa"
Grzegorz Walijewski, rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Państwowego Instytutu Badawczego, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla: - Są takie miejsca na mapie Polski, jak np. Piła czy Zielona Góra, w których to od początku maja nie zanotowano ani kropli deszczu.
- Są też takie miejsca, jak np. Gorzów Wielkopolski czy Mława, gdzie spadło zaledwie 0,1 mm. Podobnie jest w całej centralnej części kraju, gdzie spadło do 1 mm deszczu. To oznacza, że mamy zdecydowany deficyt opadów - dodaje.
Jak przypomina, dodatkowo mamy do czynienia z bardzo wysoką temperaturą jak na maj, "która powoduje, że anomalia miesięczna dla Polski jest dodatnia". - Wynosi 1,4 stopnia Celsjusza. To oznacza, że mamy bardzo wysokie wartości temperatury, a jednocześnie bardzo wysokie parowanie. Klimatyczny bilans wodny, czyli stosunek pomiędzy opadami a parowaniem, jest ujemny. Więcej wody nam ubywa niż przybywa - wyjaśnia.
- Deficyt jest już całkiem spory, co może oznaczać, że mamy do czynienia z suszą glebową czy tzw. suszą rolniczą. A do tego mamy do czynienia z suszą meteorologiczną przez to, że opadu w wielu miejscach nie było od ponad 20 dni - podkreśla.
"Przerażający widok"
- Najgorsza sytuacja jest w Polsce zachodniej, ale również miejscami centralnej i południowej. Jest jedno województwo, które jest najbardziej pod tym względem wyróżniające się. To jest województwo łódzkie, jego północna część. Trudna sytuacja jest też w województwie lubuskim. Niestety deszczu tam brakuje - wylicza.
- Mapa, na której specjaliści z IMGW-PIB wyznaczają zasięg suszy glebowej, z godziny na godzinę robi się coraz bardziej czerwona. Jest to związane z brakiem opadów, wysoką temperaturą oraz wiatrem. To są elementy, które powodują, że jednak gleba jest przesuszana. Tutaj jest problem - podkreśla Walijewski.
Rozmówca Wirtualnej Polski ostrzega, że niska wilgotność gleby oznacza duże zagrożenie pożarowe. - Wręcz w IMGW-PIB określamy je jako ekstremalne zagrożenie pożarowe. Instytut Badawczy Leśnictwa udostępnia codziennie mapę, na której można zobaczyć, jakie jest zagrożenie pożarowe w lasach. Jest to przerażający widok, ponieważ jest tam kolor albo czerwony z domieszką żółtego - mówi.
"Ekstremalne zagrożenie pożarowe"
- Tak naprawdę dziś wystarczy mała nieuwaga: jeden niedopałek, jedna iskra, wyrzucona butelka, która staje się soczewką skupiającą promienie słoneczne, samochód z rozgrzanym silnikiem, które powodują, że można zaprószyć ogień. Wystarczy naprawdę chwila i dochodzi do pożaru - ostrzega.
I apeluje: - Proszę o rozwagę w najbliższym czasie, wychodząc do lasów, ale również na łąkach - tam też jest sucho. Ekstremalne zagrożenie pożarowe jest w całym kraju. Właściwie nie ma miejsca, gdzie go nie ma - ściółka jest przesuszona.
Jak mówi, jest pewna nadzieja. - W weekend i po weekendzie mają pojawić się opady deszczu. Miejscami mogą być intensywne, może za intensywne, ponieważ prognozowane są również burze. Podczas takich burz może spaść, według prognoz, 20 do 30 mm deszczu - zapowiada.
- Wówczas oczywiście spadnie zagrożenie pożarowe. Ale czy poprawi się sytuacja, jeżeli chodzi o wilgotność gleby? No raczej nie, ponieważ deszczówka będzie bardzo szybko spływać po przesuszonej glebie. Mimo wszystko w weekend opady będą dla niektórych zbawienne - mówi.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski