Eksplozje w Kabulu. Za zamachem stoi ISIS. "Chodzi o upokorzenie talibów"
W pobliżu lotniska w Kabulu doszło do kilku eksplozji. - ISIS może chcieć ośmieszyć talibów, doprowadzić do destabilizacji i chaosu - tłumaczy dr Piotr Łukasiewicz. - Afganistan to mix narodowościowo-wyznaniowy. Jeden mały ruch zmienia zupełnie dotychczasową perspektywę i aktualny obraz - dodaje z kolei gen. br. Mirosław Różański w rozmowie z WP.
26.08.2021 20:34
W pobliżu lotniska w stolicy Afganistanu doszło w czwartek do kilku eksplozji. Według amerykańskich mediów rannych i zabitych może być co najmniej kilkadziesiąt osób.
Do eksplozji w Kabulu doszło zaledwie kilka godzin po tym, jak zachodnie agencje wywiadowcze ostrzegły o możliwym zagrożeniu terrorystycznym.
W czwartek wieczorem do zamachów w Kabulu przyznała się afgańska filia Państwa Islamskiego o nazwie ISIS-Khorosan.
ISIS autorem zamachów. Dr Łukasiewicz: Chcą ośmieszyć talibów
O to, czym jest ta grupa, pytamy dra Piotra Łukasiewicza, uczestnika misji stabilizacyjnej w Iraku, ambasadora Polski w Afganistanie w latach 2012-2014.
- Za grupą ISIS-Khorosan stoją Ci Afgańczycy, którzy brali udział w wojnie domowej w Syrii. Gdy wrócili do ojczyzny, byli dość poważani, założyli własną grupę i złożyli przysięgę wierności (bay'ah) - tłumaczy dr Łukasiewicz.
Jak podkreśla, działania Państwa Islamskiego od początku kierowane były nie przeciwko władzom afgańskim, a jedynie samym talibom. - Spór dotyczył głównie ideowych nieporozumień oraz oskarżeń o to, że talibowie pochodzą z Pakistanu i nie służą interesowi narodowemu - przekazał Łukasiewicz.
- Od 2015 Khorosan był mocno zdziesiątkowany, do czego doprowadziły działania Amerykanów. Grupa wyspecjalizowała się za to w zamachach terrorystycznych, często brali w nich udział terroryści-samobójcy. Niektóre z nich były wyjątkowo brutalne i krwawe - mówi dyplomata w rozmowie z WP.
- O ile celem talibów jest pozyskanie władzy, o tyle ISIS chce ośmieszyć, doprowadzić do destabilizacji i chaosu. Nie stoi za tym żaden długofalowy plan - konkluduje dr Łukasiewicz.
Zamachy w Kabulu. Gen. Różański: Afganistan jak kalejdoskop
Podobnego zdania jest gen. br. rez. Mirosław Różański, były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, prezes Fundacji "Stratpoints".
- W Afganistanie są ugrupowania, które są przeciwne władzy talibów. Mogliśmy mieć do czynienia z prowokacją, która miała na celu nakazać głównemu graczowi, czyli Stanom Zjednoczonym, przedłużenie pobytu tak, aby zapewnić możliwość ewakuacji pozostałych osób, które kiedyś współpracowały z siłami koalicji. Już dzisiaj przecież oficjalnie mówi się o tym, że nie uda się wszystkich wydostać - tłumaczy w rozmowie z WP wojskowy.
Jego zdaniem sytuację w Afganistanie można "porównać do kalejdoskopu". - To jest taki mix narodowościowo-wyznaniowy. Jeden mały ruch zmienia zupełnie dotychczasową perspektywę i aktualny obraz. Kolejne dni mogą przynieść eskalację tego, co dziś zaobserwowaliśmy. Pamiętajmy, że afgańskie społeczeństwo jest mocno podzielone - podkreśla gen. Różański.
- Nie ma mowy o żadnym wspólnym rządzie, którego celem byłoby odbudowanie Afganistanu. Siła radykalnych ugrupowań i lokalnych włodarzy, którzy skupiają realną władzę, będzie w kolejnych tygodniach coraz większa. W poszczególnych regionach dużo do powiedzenia mogą mieć również Chiny, Iran i Rosja, co mniejszym watażkom może nie do końca odpowiadać - tłumaczy w rozmowie z WP.
Gen. Różański zaznacza, że za zamachami stoją ludzie, którym "przede wszystkim zależy na destabilizacji". - Wiele jest jednak informacji sprzecznych, nawzajem się wykluczających. Szkoda jednak, że przez 20 lat nie zbudowaliśmy systemu, który pozwoliłby na pozyskiwanie informacji, co się dzieje w Afganistanie - stwierdził.
Polska misja poza Kabulem. Gen. Różański: Ewakuacja źle przygotowana
W czwartek rano o zakończeniu polskiej misji ewakuacyjnej poinformował premier Mateusz Morawiecki. - Sytuacja w Afganistanie pogarsza się z każdą godziną, z każdym dniem, dlatego podjęliśmy decyzję o zakończeniu akcji - tłumaczył szef rządu.
- Przede wszystkim zadajmy sobie pytanie, czy wszyscy ci, którzy kiedyś np. w prowincji Ghazni współpracowali z Polakami, zostali ewakuowani. Nie mam takich danych, ale śmiem przypuszczać, że skupiliśmy się jedynie na tych, którzy znajdowali się w stolicy - mówi WP gen. Różański.
- Ghazni było jednym z regionów, które zostały szybko opanowane przez talibów. Ale trzeba dać tutaj wiarę naszym dyplomatom. Szczególnie jeśli Stany Zjednoczone dotrzymają terminu końca ewakuacji, który jest wyznaczony na 31 sierpnia - przypomina były dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych.
Jego zdaniem "proces ewakuacji został jednak źle przygotowany". - Powinniśmy rozpocząć go znacznie wcześniej, w momencie, gdy polscy żołnierze opuszczali Afganistan. Już wtedy dysponowaliśmy wiedzą, że w stosunku do osób, które z nami współpracowały, mogą być podejmowane działania. W żadne zapewnienia talibów o braku zemsty osobiście nie wierzę i nie sądzę, żeby byli oni skłonni wywiązać się z jakichkolwiek zobowiązań w tej kwestii - podkreśla wojskowy.
- Należy życzyć wszystkim, którzy zostali w Afganistanie, którzy zdecydowali się tam pracować, osiedlić, aby sytuacja pozostawała sytuacją stabilną. Natomiast w moim przekonaniu informacje takie jak dziś, niestety nie będą odosobnione - ubolewa gen. Różański.