Eksplozja w Przewodowie. Pierwsze słowa wdowy po tragedii
- Muszę się trzymać, bo mam dzieci, dla których muszę żyć - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską żona jednego z mężczyzn, który zginął w wyniku eksplozji we wsi Przewodów.
16.11.2022 | aktual.: 16.11.2022 11:23
We wtorek o godzinie 15.40 rakieta uderzyła w skup zboża i zabiła dwóch pracowników gospodarstwa - magazyniera i kierowcę. Jeden z nich to mąż kobiety pracującej w szkole, która znajduje się ok. 400 metrów od miejsca tragedii. Drugi mężczyzna to mieszkaniec pobliskiej wsi. Rozmawialiśmy chwilę z jego żoną. Kobieta nie była w stanie powiedzieć wiele, ale chciała podkreślić, że musi być silna - dla swoich dzieci.
- Trudno opisać to, co teraz czuję - mówi Wirtualnej Polsce. Pytana, czy otrzymała wsparcie psychologiczne, zapewniła, że ma opiekę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dyrektor pobliskiej szkoły przekazała w rozmowie z dziennikarzami Wirtualnej Polski, że mieszkańcy wsi i uczniowie tutejszej szkoły także zostaną objęci pomocą. Druga z kobiet, której mąż zginął, nie będzie w najbliższym czasie przychodzić do pracy. Od rana we wsi panuje niepokój, wiele dzieci nie przyszło na zajęcia do szkoły.
Wiadomo, że w gospodarstwie, na które spadł pocisk, pracowało 15 osób. Prowadziło suszarnie i okresowo zajmowało się skupem zboża.
- W momencie wybuchu nie było mnie w szkole, bo już nie prowadziliśmy zajęć. Ale wszyscy jesteśmy poważnie zmartwieni tym, co się wydarzyło. Mieszkamy bardzo blisko granicy - mówi Ewa Byra, dyrektorka tutejszej szkoły.
Rakieta spadła na Polskę. Przewodów w żałobie, "eksplozja była potężna"
W reakcji na uderzenie rakiety w Przewodowie starosta hrubieszowski Aneta Karpiuk zwołała sztab kryzysowy. Na miejscu trwają działania służb. Dziennikarze nie mają dostępu w pobliże suszarni zbóż, w której doszło do wybuchu. Policja blokuje przejazd drogą pół kilometra od miejsca eksplozji. Nikt nie jest przepuszczany dalej, samochody kierowane są na objazdy.
- Eksplozja była potężna, słyszeli ją mieszkańcy miejscowości odległych o kilkanaście kilometrów. Ja myślałem, że to było tuż za moim oknem, a mieszkam kilkaset metrów od miejsca wybuchu. Niedługo później rozdzwoniły się telefony, wszyscy próbowali się dowiedzieć, jak to się stało i kto stracił życie - opisywał dziennikarzowi WP Tomaszowi Moldze mieszkaniec wsi Przewodów w woj. lubelskim.
Do sprawy odnieśli się najwyżsi urzędnicy w Polsce. Głos zabrał prezydent Andrzej Duda. - Nie mamy w tej chwili żadnych jednoznacznych dowodów na to, kto wystrzelił tę rakietę. Najprawdopodobniej była to rakieta produkcji rosyjskiej, ale to wszystko jest jeszcze w trakcie badania - przekazał w nocnym oświadczeniu.
- Prowadzimy analizy i konsultacje z naszymi sojusznikami w zakresie potencjalnego art. 4 NATO, czyli rozpoczynającego konsultacje w ramach NATO. Weryfikujemy przesłanki. Zdecydowaliśmy o wezwaniu ambasadora Federacji Rosyjskiej do Ministerstwa Spraw Zagranicznych - dodał premier Mateusz Morawiecki w swoim oświadczeniu.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski