Ekspert od kariery komentuje awans Bugały. "To obraża resztę pracowitych Polaków"
- Takie kariery rujnują ducha naszego społeczeństwa. To sygnał: nieważne są wiedza, kompetencje i uczciwa praca. Chcesz zarabiać kasę, zostań lizusem, a jeszcze lepiej zapisz się do partii - w ten sposób psycholog pracy i ekspert od kariery komentuje niewiarygodny awans Ewy Bugały.
Przypomnijmy historię dziennikarki: bezskutecznie szukała pracy w TVN Turbo, została "riserczerką" - asystentką profesjonalnych dziennikarzy w TVP. Dopiero kiedy nadeszła dobra zmiana pokazała jak przepychać się łokciami. W "Wiadomościach" tworzyła samodzielne materiały, popierające politykę rządu. Wkrótce potem, pod nowym kierownictwem TVP dostała własny program. Ostatnio wskoczyła na stanowisko dyrektora ds. Komunikacji Korporacyjnej PKN Orlen, największej firmy w Polsce.
Czego może nas nauczyć historia Ewy Bugały? Zapytaliśmy Annę Mackiewicz-Garbiec, psycholog pracy, prowadzi firmę doradczą z branży HR i łowca prawdziwych talentów. Ma 20 doświadczenia w pracy z największymi firmami: - Co osiągniemy jako społeczność i wspólnota, jeśli takie awanse staną się normą? Życie w kraju opanowanym przez politycznych nominatów byłoby nieznośne. Idziesz do sklepu a tam, nie ma jakiegoś produktu, bo ktoś niekompetentny, nie dał rady zamówić. Oddajesz samochód do serwisu, nie umieją naprawić. Wysłannik rządzącej partii odpowiadał za szkolenia mechaników. Ja to pamiętam, bo pamiętam PRL - mówi Wirtualnej Polsce Mackiewicz-Garbiec.
Zobacz także: Leszek Miller i historia pewnej kolacji z premierem Izraela
Wejście smoka do Orlenu
Ekspertka zastrzega, że nie odmawia Ewie Bugale talentu. Można mieć braki w wykształceniu, wiedzy i doświadczeniu, ale te niedostatki najzdolniejsi kandydaci nadrabiają budowaniem relacji i kolekcjonowaniem znajomości z wpływowymi osobami. Mieć takie wpływy, aby wskoczyć do elity dyrektorów największe notowanej na giełdzie spółki to również nie lada osiągnięcie, uważa psycholog. Podobnie jak pewność siebie. Wielu zdolnych 20-latków słysząc, że mają okazję zostać dyrektorem w Orlenie wyraziłoby słuszną wątpliwość "czy ja się do tego nadaję?"
- Wiele razy mówiłam ludziom w podobnym wieku: poczekaj, naucz się pracować z ludźmi, przejdź przez kilka kryzysów i porażek. Twoją kariera zyska na tym - komentuje dalej psycholog. - Nie znam szanującej się firmy, która na stanowisku tego szczebla zatrudni niekompetentną i niesprawdzoną osobę. Zazwyczaj sama biorę udział w wieloetapowym maglowaniu kandydata. Dzwonię do poprzednich pracodawców, weryfikuję, sprawdzam osiągane wyniki, pytam szczegółowo o plan działania na najbliższe 3 miesiące, rok i 5 lat - opowiada ekspertka.
Tu psycholog podaje przykład: kiedy polecono jej wyszukać menedżerów do prywatnej firmy w branży ochrony zdrowia, zaczęła od przygotowania psychologicznego profilu kandydata. Potem sprawdzała, kto z kandydatów najbardziej pasuje profilu. Nie było mowy o dostosowywaniu stanowiska do kandydata, albo tłumaczeniu "a może sobie poradzi".
Studiując historie polskich korporacji można znaleść przypadki karier od zera do bohatera. Jednak nikomu nie zajęły one dwóch lat. Co ciekawe, szef działu czekolady u producenta słodyczy Mars Polska, faktycznie zaczynał tam pracę jako akwizytor. Awans zajął mu kilkanaście lat. Z kolei jeden z szefów firmy doradczej PWC przyszedł tam jako student-praktykant. Prezesem został po 23 latach corocznej oceny pracy.
Elita Orlenu
Dyrektorzy Orlenu to około 20 menedżerów, odpowiadających za kluczowe obszary działalności koncernu: wydobycie surowców, produkcje paliw, sprzedaż produktów. To oni udowodnili w ostatnich latach, że firma bez turbulencji jest w stanie przeżyć nawet prezesów bez doświadczenia w biznesie. W ubiegłym roku zarobili dla spółki 7 miliardów złotych.
- Przy technicznych, produkcyjnych stanowiskach dyrektor PR ma mniejsze znaczenie dla wyników spółki. Odpuszczenie kryterium profesjonalizmu i doświadczenia w w tym przypadku grozi najwyżej jakąś wizerunkową klapą. Jednak prywatny właściciel firmy i takie wydarzenia przelicza na pieniądze oraz niewykorzystane szanse - dodaje Anna Mackiewicz-Garbiec.