ŚwiatEkspert o relacjach Polski z USA. "Rząd PiS pozostanie osamotniony"

Ekspert o relacjach Polski z USA. "Rząd PiS pozostanie osamotniony"

Kończący kadencję prezydent Donald Trump uznawany był za jednego z największych sojuszników rządów Prawa i Sprawiedliwości. Na pytanie, czy administracja Joe Bidena dogada się z rządem w Warszawie, odpowiada Wirtualnej Polsce dr Tomasz Płudowski, politolog i amerykanista z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Prezydenci Andrzej Duda i Donald Trump spotkali się w czerwcu 2020 roku. W ten sposób prezydent USA poniekąd udzielił poparcia Dudzie w trwającej wówczas w Polsce kampanii prezydenckiej
Prezydenci Andrzej Duda i Donald Trump spotkali się w czerwcu 2020 roku. W ten sposób prezydent USA poniekąd udzielił poparcia Dudzie w trwającej wówczas w Polsce kampanii prezydenckiej
Źródło zdjęć: © East News

20.01.2021 09:26

Jan Rojewski, Wirtualna Polska: W środę oficjalnie rozpocznie się kadencja Joe Bidena jako 46. prezydenta USA. Czy rząd Prawa i Sprawiedliwości nie narobił sobie kłopotów, nieformalnie wspierając ustępującego z tej funkcji Donalda Trumpa?

Dr Tomasz Płudowski, amerykanista, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego: Jeśli chodzi o spóźnione gratulacje, to wątpię, żeby prezydent Joe Biden był tak drobiazgowy. To jeden z jego najmniejszych problemów. Żaden prezydent od lat 60. lub od ostatnich lat Zimnej Wojny nie miał tak trudnej sytuacji jak Biden. W związku z tym wątpię, żeby takie dyplomatyczne faux pas, jak to z gratulacjami nadesłanymi z Polski, pozostało w jego pamięci. Z rzeczy ważniejszych trzeba odnotować, że zmienia się sytuacja międzynarodowa i to może już oznaczać dla rządu PiS konsekwencje.

Co dokładnie ulega zmianie?

Stany Zjednoczone od 30 lat były dla Polski źródłem, z którego czerpano modele działalności politycznej. Patrzyliśmy na USA z zazdrością, próbując wyczuć, w jakim kierunku wieje wiatr w polityce międzynarodowej. Ten do tej pory był dla rządu PiS przychylny. Wybór Donalda Trumpa i przebieg jego kadencji był rodzajem listka figowego, którym rządy Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego mogły uzasadniać swoje decyzje. Mówiąc wprost, przez ostatnie kilka lat część polskiej opinii publicznej mogła ulec złudzeniu, że to populizm jest najmodniejszym i najbardziej uzasadnionym stylem prowadzenia rządów. Można było wręcz odnieść wrażenie, że to trend, który zaczął się w Polsce, bo PiS doszedł do władzy rok przed wyborem Donalda Trumpa.

Teraz premier Morawiecki pozostanie osamotniony?

Na poziomie retorycznym – tak. Przez ostatnie lata zarówno nasza dyplomacja, jak i dyplomacja amerykańska podkreślały swój brak zaufania do instytucji międzynarodowych. Teraz to się zmieni. Biden będzie podkreślał wartości demokratyczne i to, jak ważna jest jednolita wspólnota państw Zachodu. To będzie wielki powrót do relacji transatlantyckich, w których Unia jest partnerem, a nie przeciwnikiem USA.

To kolejny problem dla Prawa i Sprawiedliwości. Do tej pory politycy tej formacji tworzyli przekaz, według którego Polska musi wybrać między sojuszem z USA a sojuszem z Unią. Teraz ten antagonizm wyglądać będzie sztucznie.

Poza dyplomacją łączą nas też twarde interesy. Choćby współpraca militarna. Czy na tym polu coś może ulec zmianie?

Raczej nie. Amerykańscy prezydenci niejednokrotnie udowodnili, że względem strategicznych partnerów zależy im na polityce kontynuacji. Jednak dla administracji Bidena świat wspólnych wartości będzie ważniejszy niż czyste relacje biznesowe. Tych z USA nie mamy zresztą wiele.

Skoro rząd PiS nie będzie mógł liczyć na wsparcie wielkiego brata zza oceanu, a przynajmniej nie w takiej formie jak dotychczas, to czy istnieje jakieś prawdopodobieństwo, że polska dyplomacja skieruje swój wzrok gdzieś indziej? Choćby na Daleki Wschód?

To wątpliwe. Nasze opcje są ograniczone. Być może w akcie desperacji ktoś w rządzie mógłby pomyśleć o zacieśnianiu współpracy z Chinami, ale trudno, żeby te relacje miały taki format jak te, które dotychczas mieliśmy z USA. Zresztą próby otwarcia się na Wschód już były. Odbyły się wizyty dyplomatyczne w Wietnamie i w Chinach. Nie było jednak po nich widać efektów w postaci jakiegoś specjalnego ożywienia.

PiS ma teraz dużo problemów wewnętrznych. To m.in. kryzys gospodarczy, epidemia koronawirusa czy podziały wewnętrzne w obozie władzy. Odnoszę wrażenie, że polska polityka stoi u progu ważnych przemian. Kto wie, może zmiana władzy w USA te przemiany przyspieszy?

Zobacz także
Komentarze (696)