Ekspert nie ma wątpliwości. Wymienił kraj, który naprawdę wygra wojnę
Giles Merritt z think tanku Friends of Europe uważa, że "największym zwycięzcą po wojnie w Ukrainie będzie Turcja". Zdaniem byłego dziennikarza "International Herald Tribune", działania Ankary i jej stanowisko ws. brutalnej rosyjskiej inwazji sprawiają, że kraj już teraz "powraca na światową scenę polityczną".
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
"Pogłębiający się impas militarny w Ukrainie może doprowadzić do tego, że ostatecznie żadna ze stron nie będzie mogła zwyciężyć. Jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz" - wskazuje Giles Merritt w swoim artykule opublikowanym w środę na oficjalnej stronie think tanku Friends of Europe. "W takiej sytuacji to Turcja może zyskać najwięcej" - dodaje.
Merritt podkreśla, że prezydent Erdogan od początku brutalnej rosyjskiej inwazji w Ukrainie jawi się, jako "pokojowy pośrednik", który doprowadził do tego, że Kreml zgodził się na transport ukraińskiego zboża przez Morze Czarne do Afryki. "Być może turecki prezydent olśni społeczność międzynarodową, będzie prawdziwym mężem stanu, który pomoże zagoić wszystkie rany po konflikcie ukraińskim" - spekuluje komentator.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Autor zauważa jednak, że jest on też "niepokojąco nieprzewidywalny". Jego zdaniem, Ankara celowo nie zgadza się na dołączenie Szwecji i Finlandii do NATO, by "chronić się przed ewentualną przyszłą agresją ze strony Rosji". "Turcja leży na granicy Moskwy i Zachodu, ale daleko jej do bycia sojusznikiem Kremla czy Zachodu" - pisze Merritt. Według niego Ankara "rozkoszuje się swoją niezależnością" - przeciwstawia się Waszyngtonowi i stosunkowo często działa wbrew Rosji. Komentator Friends of Europe nie ma wątpliwości - "Turcja będzie stawała się coraz silniejsza".
Merritt uważa, że Bruksela powinna zabiegać o dobre relację z Ankarą, bo "po wojnie w Ukrainie Turcja będzie mogła decydować o wielu sprawach, nie tylko w regionie Morza Czarnego, ale także na znacznej części Bliskiego Wschodu i Azji Centralnej". Komentator wskazuje, że w tej sytuacji odpowiednia polityka i dyplomacja UE "będą potrzebne, by przezwyciężyć to, co Ankara od dawna uważa za protekcjonalną obojętność Brukseli wobec interesów kraju".