Ekspert dla WP o sztabie PiS: to było bardzo symboliczne
Wielka, wręcz dramatyczna klęska lewicy. To nauczka dla tego środowiska, by nie dzielić w przyszłości głosów na dwa ugrupowania - mówi dla Wirtualnej Polski dr Tomasz Słupik z Uniwersytetu Śląskiego. Politolog ocenia, że bardzo symboliczny był także przekaz ze sztabu PiS, w którym jako pierwszy przemówienie wygłosił Jarosław Kaczyński, a nie typowana na premiera Beata Szydło.
25.10.2015 | aktual.: 25.10.2015 22:07
- Sondaże pokazują, że PiS nie będzie potrzebował koalicji i będzie mógł rządzić samodzielnie - zauważa dr Słupik. - 242 mandaty to naprawdę sukces, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że PiS jest dziś zdyscyplinowaną partią sukcesu. Z "żelaznym" przywództwem Jarosława Kaczyńskiego i prezydentem z tego obozu PiS ma całą władzę w Polsce - kontynuuje ekspert.
Dr Słupik za symboliczny uważa fakt, że to Jarosław Kaczyński, a nie Beata Szydło, pojawił się jako pierwszy w sztabie PiS po ogłoszeniu wstępnych wyników. - Od wielu miesięcy w komentarzach pojawia się kwestia przywódczej roli w partii. Na pewno Beata Szydło zostanie premierem, bo Kaczyński straciłby na tym zbyt wiele. Nie wiadomo jednak, jak długo pozostanie ona na stanowisku. Przypuszczam, że do pierwszego dużego kryzysu - twierdzi dr Tomasz Słupik.
Ekspert dodaje, że Jarosław Kaczyński ma bardzo komfortową sytuację, bo choć formalnie nie ma władzy, to ani Andrzej Duda, ani Beata Szydło nie będą politykami podmiotowymi. - Wszystkie karty są w rękach Kaczyńskiego, de facto cała władza jest w jego rękach - ocenia politolog.
Reszta stawki
Politolog z Uniwersytetu Śląskiego zwraca uwagę na dużą stratę Platformy Obywatelskiej, której ubyło 16 punktów procentowych poparcia. Dr Słupik zauważa także, że PSL raz jeszcze prawdopodobnie "pokonał" sondaże, które zwykle zaniżają wynik Ludowców. - Ta wieloletnia tendencja się utrzymała - mówi.
- Kukiz i Nowoczesna zanotowały niezłe wyniki, choć przy tak wielkich nakładach finansowych i dużej obecności Ryszarda Petru w mediach ten sukces jest w przypadku Nowoczesnej umiarkowany - komentuje dr Słupik.
Przegrani
Ekspert zwraca uwagę na katastrofalny wyniki lewicy. - To jest wielka, wręcz dramatyczna klęska lewicy. To nauczka dla tego środowiska, by nie dzielić w przyszłości głosów na dwa ugrupowania - mówi ekspert w rozmowie z Wirtualną Polską. Dr Słupik ocenia, że to właśnie partia Razem pozbawiła Zjednoczonej Lewicy mandatów. - Dobry występ Adriana Zandberga w debacie i jego późniejsza obecność w mediach zdecydowanie poprawiły wynik partii Razem, która w sondażach sprzed tygodniach miała jeszcze 1 proc. poparcia - mówi.
Kolejnym przegranym może okazać się KORWiN, który według sondażu będzie o włos od sejmu. - Jeśli KORWiN faktycznie nie znajdzie się w parlamencie, można to będzie uznać za klęskę. Zaledwie 0,1 proc. zadecydowałaby o tym, że jego partia nie będzie uczestniczyła w podziale mandatów - mówi dr Słupik.
- Sytuacja, w której pozaparlamentarne ugrupowania mają łącznie ponad 12 proc., faworyzuje PiS, dzięki metodzie D'Hondta (ordynacja wyborcza w Polsce - przyp.). Te głosy w dużej mierze wpływają na podział mandatów na korzyść PiS - tłumaczy ekspert.
Według sondażowego badania exit poll IPSOS, wybory do sejmu wygrało Prawo i Sprawiedliwość (39,1 proc. - 242 mandaty), drugie miejsce zajęła Platforma Obywatelska (23,4 proc. - 133 mandaty), trzecie Kukiz '15 (9 proc. - 44 mandaty), czwarte .Nowoczesna (7,1 proc. - 22 mandaty), piąte Polskie Stronnictwo Ludowe (5,2 proc. - 18 mandatów). Poza parlamentem znalazły się Zjednoczona Lewica (6,6 proc.), która nie przekroczyła wymaganego progu dla koalicji (8 proc.), KORWiN (4,9 proc.) oraz Razem (3,9 proc.)