Eksperci o prawdziwym celu objazdu Kaczyńskiego. "Tu nie ma konkurencji"
- Jarosław Kaczyński będzie kontynuował objazd Polski aż do wyborów parlamentarnych - mówi Wirtualnej Polsce politolog dr hab. Olgierd Annusewicz. Czy wystąpienia prezesa PiS bardziej pomagają mu czy szkodzą? Odpowiedź - zdaniem ekspertów - nie jest jednoznaczna.
Wokół trwającej już ponad kwartał podróży Jarosława Kaczyńskiego po Polsce narosło sporo kontrowersji. Przede wszystkim dlatego, że prezes PiS na spotkaniach ze swoimi zwolennikami mówi często zaskakujące rzeczy.
Abstrahując od pomyłek, drobnych wpadek i zabawnych przejęzyczeń, Kaczyński podczas swojego tournée mówi o sprawach, które - mówiąc eufemistycznie - nie zawsze są zgodne z faktami. Posługuje się także - na co zwraca uwagę w rozmowie z Wirtualną Polską politolog dr hab. Olgierd Annusewicz - skrótami myślowymi, co zwykle kończy się klasycznym już pytaniem: Co prezes miał na myśli?
Po tych kilku miesiącach można zastanowić się: czy wystąpienia prezesa bardziej pomagają jego partii czy przeciwnie? Jak się okazuje, odpowiedź nie jest oczywista.
Umocnić morale
- Objazd Jarosława Kaczyńskiego po Polsce ma kilka funkcji - mówi WP dr hab. Olgierd Annusewicz z Uniwersytetu Warszawskiego. Jak podkreśla, w kontekście agenda setting - czyli rangi tematów - Jarosław Kaczyński osiąga swój cel za każdym razem. - Jego wystąpień nie sposób pominąć. Relacjonują je media od prawa do lewa. W ten sposób prezes PiS dociera z przekazem do bardzo szerokiego elektoratu. Cały czas o jego stwierdzeniach się mówi, cały czas funkcjonują one w publicznej debacie - zauważa politolog.
- Jeśli chodzi o ekspozycję medialną, to Jarosław Kaczyński nie ma konkurencji, nawet w postaci Donalda Tuska, któremu brakuje takiej częstotliwości - dodaje.
Kluczowe jest jednak znaczenie mobilizacyjne przemówień prezesa dla własnego elektoratu. - Wyborcy PiS mogą mieć dziś problem z morale. Ludzie uważają, że jest ciężko, mają bardzo duże obawy co do przyszłości. A lęki w społeczeństwie prowadzą do wyborczej demobilizacji. Dlatego objazd Jarosława Kaczyńskiego po Polsce służy umocnieniu morale wyborców i zadbaniu, żeby ten elektorat się nie rozszedł, żeby dalej był zaangażowany i głosował na partię rządzącą - wyjaśnia dr hab. Olgierd Annusewicz.
Jarosław Kaczyński dla swoich - zdezorientowanych i zniechęconych w dużej mierze wyborców - ma być swojego rodzaju kierunkowskazem, który ma wskazywać drogę i uspokajać nastroje. - PiS ma obawy, że część wyborców tej partii po prostu nie pójdzie głosować - mówi politolog UW.
Słuszność tej opinii potwierdzają wypowiedzi polityków Zjednoczonej Prawicy. Kilka tygodni temu o demobilizacji wyborców PiS mówił Wirtualnej Polsce jeden z głównych strategów obozu władzy Adam Bielan.
Wyborcy PiS wybaczają wiele
Dr hab. Olgierd Annusewicz zwraca uwagę na kłopot z brakiem precyzji w niektórych wypowiedziach prezesa PiS. Ale jednocześnie zauważa, że wszelkie wpadki, przejęzyczenia i słowa niezgodne z faktami zwolennicy PiS obecni na spotkaniach (i nie tylko) prezesowi wybaczają. - Jarosław Kaczyński często stara się żartować i zwolennicy na jego spotkaniach śmieją się razem z nim. To dotyczy tematów od węgla brunatnego po osoby transpłciowe - zauważa ekspert.
Dr Annusewicz podkreśla, że tego typu wystąpienia mogą przeszkadzać prezesowi PiS w utrzymaniu przy jego partii resztek elektoratu centrowego lub pozyskania nowego elektoratu, bardziej umiarkowanego i niezdecydowanego (tzw. elektoratu środka).
- Wystąpienia prezesa to głównie przekonywanie przekonanych. No i umacnianie wiary w sukces i to, że wciąż jest duża szansa na rządzenie przez trzecią kadencję - mówi nam politolog UW.
Stałym elementem spotkań Jarosława Kaczyńskiego ze zwolennikami są jego zaskakujące wypowiedzi. I fakt, iż prezes często zaskakuje audytorium. Nieprzewidywalność prezesa nie dziwi jednak eksperta. - Jeśli ktoś myśli, że prezes działa tak, jak politycy w amerykańskich filmach, otoczeni przez sztab doradców i opierający się na przekazach spin doktorów, to jest w błędzie. Jarosław Kaczyński jest tego zupełnym przeciwieństwem - mówi Wirtualnej Polsce analityk i autor książek prof. Antoni Dudek, politolog UKSW.
- To, co mówi Jarosław Kaczyński, to jego strumień świadomości. Prezes lubi żartować i improwizować. Jak wiemy, z różnym skutkiem - dodaje analityk.
PiS traci środek? Ryzyko prezesa
Czy te spotkania pomagają liderowi PiS? I tak, i nie. - Podróże prezesa pomagają mu i szkodzą jednocześnie. Paradoks ten wiąże się ze strukturą elektoratu PiS. On się składa, mówiąc w uproszczeniu, z dwóch grup - wyjaśnia prof. Dudek.
- Pierwsza grupa to tzw. twardy elektorat, który stanowi ponad 20 proc. wyborców PiS. Druga grupa to wyborcy, których PiS zyskało w minionych 7-8 latach, a którzy dali PiS-owi zwycięstwo w dwóch ostatnich wyborach. Ich jest ok. 10 proc. Dla tej pierwszej grupy wyjazdy prezesa są czymś fantastycznym i bardzo potrzebnym. Ci ludzie po prostu wierzą w geniusz Kaczyńskiego, dla nich wizyta prezesa w ich regionie jest wielkim świętem - wyjaśnia politolog.
Tu profesor Dudek zgadza się z dr. Annusewiczem. - Kaczyński umacnia tych wyborców w przekonaniu, że PiS to ich jedyny słuszny wybór. Dla nich najważniejsze są nie lapsusy, wpadki, niezrozumiałe i nieprzemyślane wypowiedzi, ale to, że prezes odwiedza ich region, mówi o nim w dobrych słowach, umacnia w ludziach poczucie ważności - tłumaczy ekspert.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak jednak zwraca uwagę politolog, Kaczyński szkodzi sobie w drugiej, mniejszej, ale istotnej grupie elektoratu: tzw. miękkich wyborców PiS. - Dla tych wyborców wypowiedzi Kaczyńskiego coraz częściej są niewydarzone, niezrozumiałe, często kompromitujące. Wyborcy ci nie są zakochani w Kaczyńskim. Dla nich po prostu PiS w 2015 czy 2019 roku był najlepszym z możliwych wyborów. Ale teraz coraz więcej tych wyborców dostrzega, jak prezes się postarzał, jak sobie nie radzi. Jednocześnie zdają sobie sprawę, że to on decyduje o wszystkim w obozie władzy. Dlatego wyborcy ci - a przynajmniej ich część - mogą się zastanawiać, czy aby na pewno Kaczyński jest najlepszym politycznym kandydatem, któremu warto powierzać władzę za rok - wyjaśnia politolog.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski