Eksperci o audycie rządu: potężne uderzenie w PO; PR‑owy majstersztyk PiS
• Gabinet premier Beaty Szydło przedstawił audyt rządów PO-PSL
• Kolejni ministrowie wytknęli nadużycia i zaniedbania poprzedniego rządu
• To taktyczny majstersztyk PiS - mówi WP dr Adam Drosik
• Potężne uderzenie w PO i duży problem dla opozycji - komentuje dr Jacek Sokołowski
• Zachowujemy daleko idący dystans do przedstawionej listy oskarżeń - mówi WP Kamila Gasiuk-Pihowicz
W środę ministrowie PiS przedstawili podsumowanie rządów koalicji PO-PSL z lat 2007-15. - Mnie, oprócz skali nadużyć i marnotrawstwa, jedna rzecz uderza najmocniej: PO i PSL nie rządziły państwem, a czerpały garściami z rządzenia. To było trwanie - mówiła tuż przed przedstawieniem audytu premier Beata Szydło.
W opinii politologów termin ogłoszenia audytu nie był przypadkowy i stanowił reakcję Jarosława Kaczyńskiego na zjednoczenie oraz liczne marsze opozycji. Podsumowanie miało ponadto stanowić uzupełnienie wyborczego hasła, że "Polska jest w ruinie".
- Komunikacyjnie audyt, niezależnie od tego jak jest wiarygodny, jest potężnym uderzeniem w Platformę Obywatelską. Zarzuty wyglądają bardzo poważnie, ale nie są udokumentowane i brakuje w nich konkretów – przede wszystkim nazwisk, dat, zdarzeń. Jest to więc - póki co - raczej symboliczne, PR-owe rozliczanie przeszłości, które stanowi odpowiedź na demonstracje opozycji. Uderza to bezspornie w Platformę Obywatelską, która znalazła się w pułapce. Ta partia popełniła w przeszłości bardzo poważny błąd – nie odcięła się od swoich zaniechań. Mogła to zrobić w momencie, gdy rządy przejęła Ewa Kopacz, najdalej po wyborach prezydenckich. Gdyby PO wtedy przyznała się do jakiejś części swoich "błędów i wypaczeń" i ukarała kilka osób, to mogłaby dziś twierdzić, że sprawa jest zamknięta, a audyt sporządzony przez PiS przypominałby jedynie rozgrzebywanie starych brudów. Jednak Ewa Kopacz nie potrafiła rozliczyć Platformy z jej błędów. Jeżeli teraz
się do nich przyzna, to będzie to polityczne samobójstwo. Fakty są obecnie takie, że PO musi bronić się przed wszystkimi zarzutami, włączając w to innowacyjne pudełka do butów i horoskopy dla psów. Stawia ją to w sytuacji groteskowej i moim zdaniem nie do obrony - analizuje audyt politolog Uniwersytetu Jagiellońskiego dr Jacek Sokołowski.
Z kolei dr Adam Drosik z Uniwersytetu Opolskiego zwraca z kolei uwagę na fakt, że audyt z jednej strony uderza w opozycję, ale z drugiej daje .Nowoczesnej argumenty do walki o miano lidera opozycji.
- .Nowoczesna dostała od PiS narzędzie do walki o przywództwo wśród opozycji, ale z drugiej strony jeśli je wykorzysta, to mocno osłabi jedność frontu, który udało się zbudować na wspólnym marszu. Jest to gra w teatrze, który zaplanował Jarosław Kaczyński. .Nowoczesnej przypadła w nim rola "użytecznego idioty". Ryszard Petru nie ma wielkiego doświadczenia politycznego, a PiS bez problemów rozgrywa go w swojej grze. To jest taktyczny majstersztyk Jarosława Kaczyńskiego. Czapki z głów za polityczne rozegranie tej sytuacji - przekonuje politolog.
Jego zdaniem celem PiS było rozbicie opozycji i ten cel najprawdopodobniej uda się osiągnąć. - Ryszard Petru znalazł się w bardzo niezręcznej, żeby nie powiedzieć, że fatalnej sytuacji. Nie można oczekiwać, że ta partia zamilknie i przeczeka gorący okres, a z drugiej strony nie może też bronić PO, gdyż w przeszłości zbijała kapitał polityczny na krytykowaniu ich rządów. Pytanie nie powinno brzmieć czy .Nowoczesna wykorzysta tę sytuację, tylko jak ją przetrwa - dodaje dr Dorsik.
W podobnym tonie wypowiada się również dr Sokołowski. - Audyt jest również problemem dla reszty opozycji. Nowoczesna nie jest wprawdzie obciążona rządami w koalicji z PSL, ale jednocześnie na najogólniejszym poziomie ma wspólną linię narracji z PO, która sprowadza się do obrony przeszłości. Partia Ryszarda Petru do tej pory nie zdołała wymyślić strategii komunikacyjnej, która wypychałaby ją w przyszłość. To jest duży problem .Nowoczesnej, która może zyskać w wyścigu o fotel lidera opozycji, ale jednocześnie wizerunkowo wciąż znajduje się na pozycji obrońcy dorobku III RP, który to dorobek będzie przez dużą część elektoratu utożsamiany z wynikami audytu - ocenia politolog UJ.
Posłowie .Nowoczesnej pytani o sporządzony przez rząd PiS audyt podkreślają, że jest on mocnym atakiem na koalicję PO-PSL, którą oni również w przeszłości krytykowali. Zwracają jednak uwagę, że brak w nim jednak merytorycznych argumentów.
- Jeżeli zarzuty ministrów PiS są prawdziwe, to najpierw powinny trafić do prokuratury, a nie na sejmową mównicę. Powinny również zostać przedstawione na piśmie. PiS pokazał wielokrotnie, m.in. przy okazji sporu o Trybunał Konstytucyjny, że potrafi mijać się z prawdą w wielu kwestiach, więc zachowujemy daleko idący dystans do przedstawionej listy oskarżeń - komentuje dla WP Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Zdaniem posła .Nowoczesnej przedstawienie audytu w obecnym terminie służy odwróceniu uwagi opinii publicznej od wielkiego marszu opozycji oraz publikacji ratingu Moody's. Gasiuk-Pihowicz odniosła się również do kwestii jedności opozycji.
- Obecnie w demokratycznej opozycji znajduje się kilka partii, które w wielu sprawach mają różne propozycje rozwiązań. Łączy nas natomiast m.in. przywiązanie do zasad demokratycznego państwa prawa oraz sprzeciw wobec łamania Konstytucji przez polityków PiS i prowadzonej przez tę partię wojny z Trybunałem Konstytucyjnym. To są sprawy o kluczowym znaczeniu dla Polski, wokół których aktualnie współpracujemy - kończy poseł Gasiuk-Pihowicz.