Ekolodzy usunięci siłą
Ok. 30 aktywistów z międzynarodowej
organizacji ekologicznej Greenpeace protestowało przed
kancelarią premiera przeciwko sprowadzaniu do Polski genetycznie
modyfikowanego ziarna kukurydzy. Po blisko dwóch godzinach
demonstrantów usunęła policja.
11.02.2005 | aktual.: 11.02.2005 15:00
Ubrani w żółte kombinezony działacze Greenpeace, wśród których oprócz Polaków byli m.in. Austriacy, Słowacy i Węgrzy, przyjechali przed siedzibę premiera o godz. 10.00. Dwóch z nich błyskawicznie wspięło się przy pomocy sprzętu alpinistycznego na balkon budynku kancelarii, gdzie rozwiesili transparent "Stop GMO póki nie jest za późno" (GMO - organizmy modyfikowane genetycznie).
Pozostali aktywiści rozstawili przed wejściem do kancelarii makietę zegara, który wskazywał za pięć minut godz. 12.00, co miało symbolizować uciekający czas. W tym czasie kilkunastu innych spięło się łańcuchami i zablokowało wjazd do kancelarii.
Działacze domagali się, by wyszedł do nich ktoś z kancelarii - najlepiej sam premier - i zapewnił, że najpóźniej do końca lutego zostanie w Polsce wprowadzony zakaz importu i uprawy genetycznie modyfikowanej kukurydzy. Jednak nikt nie wyszedł do demonstrantów. Ochrona budynku przekazała tylko informację, że nikt nie podejmie rozmowy, ponieważ manifestacja była niezapowiedziana.
Jak powiedział rzecznik Greenpeace w Polsce Jacek Winiarski, Polska ma już bardzo niewiele czasu na wprowadzenie zakazu uprawy GMO. We wrześniu 2004 r. Komisja Europejska zezwoliła na uprawę na terenie wspólnoty 17 odmian genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON810, która zawiera toksyny, mające niszczyć owady. Mimo to istnieje możliwość zakazania upraw przez poszczególne kraje członkowskie, skorzystały już z tego m.in. Węgry - powiedział Winiarski.
Rzecznik dodał, że zakaz musi wejść najpóźniej do końca lutego, bowiem niedługo rozpocznie się okres wysiewu ziarna, a więc lada dzień producenci mogą rozpocząć jego sprzedaż na terenie Polski. Istnieją dowody, że GMO raz uwolnione do środowiska rozprzestrzeniają się w sposób niekontrolowany - powiedział Winiarski.
Na miejscu demonstracji przez cały czas obecna była policja, która ograniczała się tylko do filmowania protestujących i legitymowania przywódców grupy. Jednak kiedy okazało się, że do aktywistów nie wyjdzie nikt z kancelarii, na miejsce dotarły oddział prewencji i straż pożarna.
Policjanci siłą usunęli ekologów demonstrujących przed wejściem do budynku, straż pożarna rozcięła łańcuchy, którymi skuli się protestujący przy wjeździe na teren kancelarii. Wszystkich działaczy zabrano do komend policji, skąd po wylegitymowaniu mają zostać zwolnieni.
Interweniowaliśmy, ponieważ było to nielegalne zgromadzenie. Przeciwko osobom, które demonstrowały na zewnątrz budynku Kancelarii skierowane zostaną wnioski do sądu grodzkiego. Dwie osoby, które weszły na balkon budynku będą odpowiadać za przestępstwo z kodeksu karnego za blokowanie pracy urzędu - powiedział rzecznik komendanta śródmiejskiej policji st. asp. Tomasz Oleszczuk. Ekolodzy zapowiadają, że nie zaprzestaną tego rodzaju protestów.