Egipski raport nt. śmierci Magdaleny Żuk. Jej siostra: nie zgadzam się z ani jednym słowem
Zagadka śmierci Magdaleny Żuk wciąż jest nierozwiązana. Przez moment mogło się wydawać, że prawda jest bliżej, bo w mediach pojawiły się informacje o egipskim raporcie. Siostra zmarłej w rozmowie z WP przyznaje: - Nic nie wiem o tym, żeby cokolwiek przyszło z Egiptu.
25.04.2018 18:40
- Nikt nas o niczym nie poinformował. Moi pełnomocnicy próbowali skontaktować się z prokuratorem. Jednak nie udało im się niczego dowiedzieć. Prokurator nie był dziś osiągalny - powiedziała w rozmowie z dziennikarzem WP Krzysztofem Janosiem siostra Magdaleny Żuk Anna Cieślińska. W ten sposób odniosła się do doniesień "Faktu".
Tabloid poinformował, że egipski raport na temat śmierci 27-latki potwierdza ustalenia polskich śledczych - przed wypadnięciem z okna kobieta nie została zaatakowana. Na jej ciele nie było żadnych śladów przemocy, wskazujących na udział osób trzecich. Nie stwierdzono również śladów DNA pod paznokciami ofiary, które mogłyby wskazywać na to, że próbowała z kimś walczyć. Egipscy śledczy ustalili również, że Żuk nie została zgwałcona. Nie odbyła też w Egipcie żadnego stosunku seksualnego, nawet dobrowolnego.
Ponadto, Egipcjanie potwierdzili, że 27-latka zażywała przed śmiercią leki na depresję. W jej ciele znaleziono substancję stosowaną m.in. przy leczeniu psychoz i schizofrenii.
- Bardzo interesujące jest to, że "Fakt" posiada takie informacje. Gazeta po raz kolejny upubliczniła doniesienia, na które nie ma potwierdzenia. Bulwersujące jest to, że można napisać, co się chce. Na początku roku też napisali, że Magda popełniła samobójstwo - choć prokuratura niczego nie potwierdziła - powiedziała nam siostra Magdaleny.
Jak podkreśliła, "nie zgadza się z ani jednym słowem zawartym w tym artykule". - Nie pokazali żadnego dowodu potwierdzającego te informacje. Obowiązuje mnie tajemnica śledztwa, ale z tego co jest mi wiadomo w sprawie, prokuratura nie posiada żadnego dowodu na to, że Magda leczyła się psychiatrycznie, ani żeby zażywała jakieś leki - dodała.
Kulisy sprawy
Przypomnijmy, że 27-latka ze Zgorzelca samotnie poleciała do Egiptu. Tam zaczęła się dziwnie zachowywać, dlatego przewieziono ją do szpitala, ale odmówiła badań. Została wymeldowana i rezydent odwiózł ją na lotnisko. Nie wpuszczono jej jednak do samolotu - z powodu stanu, w jakim się znajdowała. Nie przyjęto jej również ponownie do hotelu.
Na nagranej przez jej chłopaka Markusa W. rozmowie widać, że jest przestraszona, nie może mówić swobodnie. Dziewczyna ponownie trafiła do szpitala. Miała wyskoczyć z okna. 30 kwietnia zmarła.
Jej sprawą żyła cała Polska. Mimo upływu czasu, wciąż jest wiele pytań.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: "Fakt"