"Dzwonią i całują mnie po tyłku". Trump o efektach wojny celnej
Kraje dzwonią do nas, całują mnie po tyłku, dobijają się, by zawrzeć umowę w sprawie ceł - powiedział we wtorek prezydent USA Donald Trump.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump stwierdził we wtorek, że wiele państw naciska na jego administrację, by zawrzeć porozumienie w sprawie ceł. Dodał jednak, że "niekoniecznie" zamierza pójść z nimi na układ, choć jego zdaniem Chiny będą do tego skłonne.
Trump: "Zrobię wszystko. Zrobię wszystko, proszę pana"
Do tematu wojny handlowej, którą sam wywołał, Trump odniósł się podczas półtoragodzinnego przemówienia wygłoszonego wieczorem na kolacji zorganizowanej w ramach kampanii republikanów do Kongresu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Globalny celebryta". Zełenski stał się "ofiarą własnego sukcesu"
Podkreślił, że decyzja o nałożeniu ceł była trafiona, bo każdego dnia do budżetu USA trafiają 2 miliardy dolarów, a światowi przywódcy zabiegają u niego o obniżki.
Mówię wam, te kraje dzwonią do nas, całują mnie po tyłku. Umierają, żeby zawrzeć umowę. "Proszę, proszę pana, zawrzyjmy umowę. Zrobię wszystko. Zrobię wszystko, proszę pana" - kpił Trump z ich podejścia.
Jednocześnie zaatakował część republikańskich kongresmenów, którzy chcą ograniczyć mu możliwość jednostronnego nakładania ceł.
Potem widzę jakiegoś zbuntowanego republikanina, wiecie, jakiegoś gościa, który chce się popisywać: 'o, myślę, że Kongres powinien przejąć negocjacje'. Oni nie umieją negocjować tak jak ja" - przekonywał.
Według Białego Domu prawie 70 państw, w tym Japonia i Korea Południowa, zwróciło się do USA z prośbą o negocjacje.
Trump jednak utrzymuje, że nie musi się z nimi dogadywać.
My jesteśmy szczęśliwi, biorąc nasze 2 mld dziennie, ale oni chcą zawrzeć z nami układ. (...) Wiem, co do cholery robię – powiedział.
Trump wypowiada Chinom "walkę do końca"
Dodał też, że mimo zapowiedzi Pekinu o "walce do końca", ostatecznie również Chiny pójdą na porozumienie. O północy w środę nałożył na ten kraj nowe, podwyższone cło – tym razem do poziomu 104 procent.
Trump twierdzi, że władze Chin chcą kompromisu, ale "nie wiedzą, jak zacząć". Poprzez rzeczniczkę Karoline Leavitt przekazał, że będzie "niesamowicie łaskawy", jeśli Pekin sam się zgłosi.
Prezydent USA zapowiedział także kolejne taryfy – tym razem na leki i półprzewodniki.
Skrytykował Joe Bidena za oferowanie subsydiów w zamian za lokowanie fabryk chipów w USA. Stwierdził, że subsydia są zbędne, i przyznał, że zagroził tajwańskiej firmie TSMC 100-procentowym podatkiem, jeśli nie postawi zakładu produkcyjnego w Stanach Zjednoczonych.
Choć TSMC już za kadencji Bidena rozpoczęło budowę fabryk w Arizonie, po przejęciu władzy przez Trumpa zapowiedziało dalsze inwestycje w tym stanie.