Dziś Tłusty Czwartek
Kto nie będzie dziś jadł pączków albo faworków? Dziś Tłusty Czwartek, tradycyjnie rozpoczynający ostatni tydzień karnawału.
Okres ten nazywany jest też mięsopustem lub zapustami. Zapusty są staropolską nazwą karnawału, który zgodnie z religią chrześcijańską, trwa od święta Trzech Króli do Środy Popielcowej.
Według Zygmunta Glogera, autora książki "Rok polski w życiu, tradycji i pieśni", ostatni czwartek karnawału został nazwany "tłustym" od tłustych biesiad. Zarówno lud wiejski, jak i szlachta w ten sposób chcieli wynagrodzić sobie, czekający ich sześciotygodniowy post, zakazujący hucznych zabaw, wesel i posiłków mięsnych.
W dawnej Polsce od Tłustego Czwartku chodził po domach tzw. "zapust", dziwacznie przystrojony konik, w towarzystwie dwóch oryginalnie ubranych osobników. Do obowiązków zapustu należało m.in., wypraszanie biesiadników z karczmy, o północy przed Środą Popielcową.
Tłusty Czwartek szczególnie hucznie był obchodzony przez przekupki krakowskie, które na rynku urządzały sobie tak zwanego "combra". Legenda mówi, że w XVII wieku w Krakowie żył rajca o nazwisku Comber, który bezwzględnie rządził podwawelskim grodem. Stosował okrutne kary wobec przekupek i ogrodników, karząc ich wysokimi grzywnami lub wtrącając do lochów.
Kiedy umarł, a było to w czwartek przed Popielcem, przekupki urządziły w mieście wielki bal. Zaprosiły muzykantów, napiekły ogromne ilości słodkich bułeczek i bawiły się do rana. Do tradycji combra należał też obyczaj, że w południe na rynku krakowskim, rozszarpywano słomianą kukłę, symbolizującą znienawidzonego rajcę. W 1846 roku austriacka policja zakazała combrowych zabaw, podobno ze względu na znęcanie się nad kukłą, która symbolizowała władzę.
Tradycja Tłustego Czwartku była dawniej zwyczajem popularnym w centralnej Polsce. W Małopolsce smażono faworki, a na Podlasiu - babałuchy, czyli słodkie bułeczki oblewane roztopioną słoniną ze skwarkami.
Do dziś nie wiadomo natomiast, skąd wzięły się pączki. Historia najsłynniejszych z nich, pączków wiedeńskich, sięga 1683 roku, kiedy Turcy oblegali miasto. Wszyscy wiedeńscy piekarze walczyli na wałach, a żony z najmłodszymi terminatorami zastępowały ich przy piecach i dzieżach.
Małżonka piekarza Krapfa wpadła na pomysł, by bardziej zgłodniałym obrońcom usmażyć kule z drożdżowego ciasta. Te pierwsze, pozbawione cukru i nadzienia, nazwano "Krapfen", i tak zostało do dziś.
Jak silna jest w Polsce tradycja jedzenia pączków, świadczy dziennikarski zapis liczący ponad sto lat. W 1900 roku felietonista "Czasu" pisał, że gdyby zsypać w jedno miejsce pączki usmażone w Tłusty Czwartek we lwowskich cukierniach i kuchniach, powstałby stos wyższy, niż tatrzańskie szczyty. (reb)
Zobacz także:
* w WP-Kuchnia*