Dziennikarz WP w Ankarze: budynek zajęli puczyści. Sterroryzowali prezenterkę i kazali jej czytać jeden tekst
- Budynek tureckiego radia i telewizji TRT został w piątek zajęty przez puczystów, którzy wtargnęli do studia, sterroryzowali bronią prezenterkę i kazali jej czytać przez 1,5 godziny jeden i ten sam komunikat. Potem telewizja została odbita przez siły rządowe i dzisiaj działa już normalnie - relacjonował z Ankary w programie #dziejesienazywo dziennikarz Wirtualnej Polski Mariusz Szymczuk. Jak mówił, w poniedziałek tureckie ulice pełne są ludzi spieszących do pracy. Ankara budzi się do życia. Mogłoby się wydawać, że tutaj się nic nie wydarzyło.
Nasz korespondent opisywał, że w niedzielę na lotnisku w Ankarze prezydenta Erdogana witały tłumy. - Ludzie wiwatowali, byli w siódmym niebie, że mogli podziękować prezydentowi, zobaczyć go. Machali flagami, pokazywali jego zdjęcia, gwizdali. Na całej drodze z lotniska do Ankary - to około 40 minut drogi - byli ludzie. Czekali na prezydenta. W centrum Ankary odbywała się regularna feta, na której był premier Turcji - mówił.
Mariusz Szymczuk podkreślał, że w całej Ankarze jest mnóstwo zdjęć Erdogana. - Wydaje się na pierwszy rzut oka, że wszyscy cieszą się z tego, przed czym uchronił ich prezydent - zaznaczył.
Tureckie gazety w poniedziałek na pierwszych stronach publikują zdjęcia bohaterów nieudanego piątkowego puczu. - Ten mężczyzna to generał, który jest podejrzewany o to, że wydał rozkaz rozpoczęcia puczu. Jest już aresztowany. Grozi mu prawdopodobnie dożywocie, bez wcześniejszego zwolnienia - mówił nasz reporter. (Chodzi o Akina Ozturka - przyp. red.).
- I drugie zdjęcie - to generał turecki, który nie uległ puczystom i został przez nich wzięty jako zakładnik. Był przez nich zmuszany do przyłączenia armii do tego puczu. Nie zgodził się i jest dzisiaj bohaterem narodowym - wskazywał Szymczuk.