Dziennikarz TVP słynie z prowokowania. "Nic nie mówiłem, a rzucili się na mnie"
Dziennikarz TVP Mikołaj "Jaok" Janusz, bardziej znany z działalności w satyrycznym kanale Pyta.pl przedstawia się jako ofiara demonstracji przed siedzibą TVP. Przekonuje, że został uderzony i pokazuje zdjęcia zadrapań. Sprawy nie zgłosił na policję. Przekonuje, że nic nie mówił do protestujących, a później tylko się bronił. Na nagraniach widać jednak, że zaczepia protestujących.
04.02.2019 12:03
– Zostałem uderzony w rękę i nogę. Gdyby ktoś mniejszy ode mnie znalazł się w tej sytuacji, to rozszarpaliby go chyba - przekonywał na antenie TVP Info Janusz. Dziennikarz od czasu protestu jest przedstawiany obok Magdaleny Ogórek jako ofiara protestujących przed siedzibą TVP.
Była kandydatka na prezydenta z ramienia SLD, a obecnie współprowadząca m.in. "W tyle wizji" w TVP została obrzucona wyzwiskami przez demonstrantów, gdy wychodziła z siedziby stacji. Jak relacjonowała, jej samochód został opluty i oklejony naklejkami. W jej obronie stanęli dziennikarze niemal wszystkich redakcji. Policja wyjaśnia okoliczności zdarzenia.
Inaczej jest w przypadku Mikołaja Janusza. Zanim "Jaok" trafił do TVP słynął z prowokacyjnych materiałów wideo. Teraz jednak przekonuje, że sam padł ofiarą ludzi, których nagrywał. Po proteście przed TVP i ataku na Magdalenę Ogórek opublikował nagranie sygnowane logo Pyta.pl, na którym ma perukę i długą brodę. Tłumaczy, że musiał się przebrać, bo z powodu manifestacji ma problemy z dotarciem do siedziby TVP.
Nagranie Mikołaja Janusza:
- Chciałem się dostać do budynku A. Protestujący stoją tam od dwóch tygodni i było to niemal niemożliwe. Ale dobrze mi szło, tylko ten gruby gość krzyknął "Pyta" i się na mnie rzucili. Samo to, że się kogoś rozpozna jest powodem do ataku? Przecież ja nic do nich nie mówiłem, a megafon był zabawkowy. Nikogo nie dotykałem, cały czas się wycofywałem. Mówiłem, żeby mnie zostawili – mówi Janusz Wirtualnej Polsce.
Na nagraniu słychać jednak jego okrzyki w stronę protestujących. - Moje okrzyki to już była obrona. Dwa tygodnie tam stoją, więc kombinujemy – odpowiada na uwagę, że wcale nie milczał.
Na opublikowanym przez niego nagraniu, które jest opatrzone logo Pyta.pl i hasłem "Mijamy się z prawdą" widać jak Janusz idzie z megafonem i włącza głośną muzykę. Wyciąga rękę w stronę demonstrującego mężczyzny. "Pokaż twarz" – mówi mężczyzna i odpycha ręką Janusza. Ten znowu podtyka mu megafon pod twarz. "Proszę mnie nie dotykać. Nie dotykaj mnie" – odpowiada i jednocześnie energicznie wyrzuca rękę do przodu.
Mężczyzna łapie go za megafon. "Atakują niewinnego człowieka. Złodzieje i oszuści." - krzyczy Janusz. "Byś się wstydził" – krzyczą demonstranci. "Wy się wstydźcie, za pieniądze Sorosa wszystko" – odpowiada Janusz.
Nagle mówi spokojnie: "Właśnie zostałem uderzony". Ktoś po chwili odpowiada: "A ja ogłuszony". Po demonstracji w TVP Info mówił, że został zaatakowany. Sprawy nigdzie nie zgłosił, mimo że obok niego w czasie demonstracji szedł policjant. Funkcjonariusza widać nie na filmie Janusza. Nagranie pokazali uczestnicy demonstracji. – Na obdukcję powinno się iść jak się ma jakieś obrażenia złamania. Ale skoro zarzucają mi, że to nieprawda, to może będę musiał. Musze się skontaktować w tej sprawie z moim naczelnym. Zaraz będę to ustalał – mówi a w internecie publikuje zdjęcia zadrapań i skaleczenia.
Janusz nie widzi w swoim zachowaniu wobec demonstrantów przed TVP niczego złego. W komentarzach widzowie zarzucają mu, że przeszedł na stronę PiS. – W każdej pracy spotykam się z zarzutami, że się sprzedałem, a przecież cały czas robię to, co potrafię. Jeśli będzie jakiś marsz w obronie TV Trwam to na pewno pójdę i zrobię taki materiał, jakie zawsze robiłem – zapewnia dziennikarz TVP.
"Jaok" zasłynął satyrycznymi nagraniami z protestów m.in. w obronie TV Trwam czy feministek. W swoich materiałach wyśmiewał wszystkie strony sporu politycznego. Kilka miesięcy temu zaczął pracę jako reporter programu "W tyle wizji". Nie jest zatrudniony na etat. Wcześniej pracował m.in. w mediach Agory. Zasłynął telefonem do Jerzego Zelnika. Przedstawił się jako pracownik Kancelarii Prezydenta i poprosił aktora o nazwiska aktorów, których należy wysłać na wcześniejszą emeryturę za krytykowanie Andrzeja Dudy. Materiał był szeroko krytykowany w mediach.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl