#dzieńdobryPolsko Ryszard Czarnecki odsłania kulisy "Balu Wolności" Donalda Trumpa
Niewielu zagranicznych polityków gościło na balu inauguracyjnym Donalda Trumpa. Był tam jednak wiceprzewodniczący PE Ryszard Czarnecki (PiS), który na antenie WP zdradzał szczegóły wydarzenia. - To był wyjątkowy bal. Nie tylko dlatego, że nazywa się "Bal Wolności". Ale mało na nim tańczono... - komentował w #dzieńdobryPolsko.
23.01.2017 | aktual.: 24.01.2017 16:38
Czarnecki potwierdził, że w centrum zainteresowania podczas balu była żona nowego prezydenta, Melania Trump. - Moja żona zwróciła uwagę... Nie tylko piękna, ale też duża prostota w ubiorze. Pięknie się ubiera, trochę mi to przypomina panią Kennedy - mówił Czarnecki na antenie WP.
W ocenie wiceprzewodniczącego PE, można Trumpa krytykować, ale trzeba przyznać, że umie porwać tłum. - Jest człowiekiem bardzo charyzmatycznym (...) Obserwowałem go w akcji. Czy jest to konwencja republikanów w Cleveland, czy bal, gdzie przychodzą ludzie często niezwiązani z polityką, ma rzeczywiście dużą charyzmę - stwierdził.
Zdaniem Czarneckiego, Trump wygrał wybory, ponieważ lepiej potrafił zdiagnozować problemy przeciętnego "Mr Smitha", przeciętnego Amerykanina, niż Hillary Clinton. - To ciekawe, bo przez wiele lat był częścią amerykańskiego establishmentu, a wygrał kampanię, bo mówił: skończmy z establishmentem, zostawmy Waszyngton, Ameryka jest dla was. To samo powtórzył w swoim pierwszym "speechu" - mówił Czarnecki w #dzieńdobryPolsko.
- Jest takie stare amerykańskie powiedzenie polityczne, że kampania wyborcza zaczyna się następnego dnia po wyborach. Jeśli czytam, że Trump traktuje politykę jako instrument powiększenia imperium finansowego... Może kiedyś tak traktował, dzisiaj ten facet walczy o drugą kadencję i wszystko temu podporządkował. Dziś pokazuje Amerykanom: Ameryka jest dla nas najważniejsza - podsumował Czarnecki.
"Koniec masakrowania Ameryki"
45. prezydent USA Donald Trump rozpoczął urzędowanie w piątek wieczorem czasu lokalnego. Jego inauguracyjne przemówienie było echem haseł z jego kampanii wyborczej.
Świeżo zaprzysiężony prezydent powiedział, że "zabierze władzę z Waszyngtonu" i obiecał "koniec masakrowania Ameryki". Mówił o odbudowie przemysłu, ochronie miejsc pracy i kierowaniu się dewizą "Ameryka przede wszystkim".
- Zbyt długo broniliśmy granic innych krajów, podczas gdy odmawialiśmy obrony naszego - oznajmił Trump. Dodał, że żałuje, iż Ameryka finansuje "armie innych krajów", podczas gdy siły zbrojne USA zostały "w smutny sposób" osłabione; obiecał ochronę amerykańskich granic i to, że od tej pory interesy Ameryki będą zawsze priorytetem Waszyngtonu.
- Wszyscy Amerykanie (...) usłyszcie te słowa: nigdy więcej nie będziecie ignorowani - powiedział Trump, kończąc przemówienie hasłem wyborczym: "Uczynimy Amerykę znowu wielką!".