Otumanieni obietnicami
Dzieci w wojsku to, jak mogłoby się wydawać, kiepski pomysł. Są słabe, kapryśne i mało odporne. Odpowiednio wyszkolone, znieczulone i oderwane od rodziny szybko stają się dużo bardziej brutalne i wytrwałe od dorosłych. Nie trzeba im też płacić. Wszystko co dostają za swoją walkę to jedzenie, alkohol, narkotyki, kieszonkowe i uśmierzenie własnego bólu.
Łatwiej je też otumanić obietnicami sprawiedliwej i wolnej ojczyzny - jak w Demokratycznej Republice Konga i Liberii, czy królestwa Bożego na ziemi – jak w Ugandzie. Wykorzystywane są również jako szpiedzy. W dżungli trudniej je zauważyć, a w mieście nie rzucają się za nadto w oczy. W Ugandzie, gdzie w oddziałach rebelianckiej Armii Bożego Oporu (lub Armii Oporu Pana) walczy około 20 tysięcy nieletnich, dorośli boją się dzieci. Zwłaszcza po zmroku. Wojciech Jagielski, słynny polski reportażysta, podczas podróży po Ugandzie ostrzegany był przez żołnierzy, żeby nie zatrzymywał się, gdy po drodze w dżungli zobaczy dzieci. Najlepiej, by zawracał od razu.
Zdjęcie wykonano w Demokratycznej Republice Konga.