Dzieci terroryści. Z Wielkiej Brytanii do Państwa Islamskiego
Pochodzi z Blackburn, ma 15 lat i jest najmłodszym Brytyjczykiem, który trafił za kratki za przygotowywanie zamachu terrorystycznego. Władze biją na alarm, liczba dzieci podatnych na ekstremistyczne zachowania systematycznie rośnie - pisze z Londynu Piotr Gulbicki, korespondent Wirtualnej Polski.
Po zamachach w brytyjskiej stolicy z 7 lipca 2005 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zainicjowało program "Channel", który ma edukować i zapobiegać rekrutacji Brytyjczyków przez fanatyczne ugrupowania. W jego ramach przeszkolono kilka tysięcy osób, jednak ostatnie, opublikowane właśnie statystyki, pokazują, że zagrożenie nie maleje. A wręcz przeciwnie.
W okresie trzech miesięcy, od czerwca do sierpnia bieżącego roku, na terenie Anglii i Walii odnotowano rekordową liczbę 796 osób, w tym 312 poniżej 18 lat, które zostały zidentyfikowane jako podatne na terrorystyczne inklinacje. W tej grupie znalazło się również… 3-letnie dziecko. Chłopiec z Londynu wychowywany jest w rodzinie figurującej na policyjnej liście specjalnego znaczenia.
- Istnieje zwiększone ryzyko, że kilkulatek rysujący bomby i pistolety albo powtarzający, że chce zostać zamachowcem samobójcą, może w przyszłości dążyć do urzeczywistnia tych wizji - tłumaczą psychologowie.
Nazwiska do eliminacji
- Kiedy czytam o młodych ludziach urodzonych i wychowanych w Wielkiej Brytanii, którzy opuszczają swoje rodziny i wybierają niewolnicze życie pod władzą ISIS, w systemie przemocy i opresji, to włosy jeżą mi się na głowie. Tu byli wolnymi obywatelami, korzystali z benefitów oferowanych przez państwo, a teraz biegają z nożem czy karabinem w ręku - mówił ostatnio premier David Cameron, zapowiadając, że rząd podejmie jeszcze bardziej zdecydowane kroki, by stawić czoła ekstremizmowi.
Ponad połowa Brytyjczyków, którzy wyjechali do Syrii i Iraku, żeby walczyć po stronie Państwa Islamskiego, pochodzi z Londynu. Ale zagrożenie może czaić się wszędzie. Na początku października sąd w Manchesterze skazał 15-latka na dożywocie (z możliwością wyjścia na wolność po pięciu latach) za to, że kierował przygotowaniami do zamachu, instruując za pomocą maili bezpośredniego wykonawcę. Chłopak, którego nazwisko utajniono, mieszkał w Blackburn, a do masakry miało dojść w leżącym na drugiej półkuli Melbourne.
Policja na spisek trafiła przypadkowo. 14-letni wówczas uczeń został zatrzymany po tym, jak chwalił się, że chce zostać dżihadystą i groził swoim szkolnym nauczycielom śmiercią. Przygotował nawet listę osób do eliminacji, którym zamierzał ściąć głowy. Dopiero wtedy funkcjonariusze po przeszukaniu pokoju nastolatka znaleźli dowody na przygotowywaną zbrodnię. W wyniku śledztwa okazało się, że chłopak został zrekrutowany w internecie przez australijskiego fanatyka ISIS Abu Khaleda al-Cambodiego, który nazwał go swoim młodszym bratem i skontaktował z 18-letnim Australijczykiem Sevdetem Besimem, mającym przeprowadzić zamach. Okazją ku temu była tegoroczna parada Anzac Day, odbywająca się 25 kwietnia w Melbourne, upamiętniająca setną rocznicę rozpoczęcia bitwy pod Gallipoli podczas I wojny światowej. Besim miał na niej zabić jak największą liczbę policjantów, a wcześniej, w ramach testu, włamać się do domu i ściąć głowę przypadkowej osobie.
Obaj spiskowcy znajdowali się w stałym kontakcie, przesyłane informacje dzięki stosowaniu specjalnej aplikacji były szyfrowane, jednak policji udało się je odczytać i w ostatniej chwili zapobiec tragedii.
Wypaczona religia
Przypadkowe spotkania, ulotki, zaplanowane szkolenia. Rekrutacja odbywa się na różne sposoby, coraz powszechniejszy jest jednak werbunek przez internet. Policja przestrzega przed niekontrolowanym dostępem dzieci do sieci.
- To bardzo niebezpieczne medium, przez które umiejętnie podsycany radykalizm trafia na podatny grunt. Rodzice powinni trzymać rękę na pulsie, rozmawiać ze swoimi pociechami, a w razie niepokojących symptomów w ich zachowaniu kontaktować się z odpowiednimi służbami - radzi Tony Mole, z policyjnego wydziału ds. zwalczania terroryzmu.
Podobne wytyczne wprowadzono w szkołach i instytucjach publicznych pracujących z dziećmi. Problem dostrzega również The Muslim Youth League UK, skupiająca młodych muzułmanów mieszkających w Wielkiej Brytanii. Jej prezydent, Shaykh Rehan Ahmed Raza, zapowiedział ideologiczną świętą wojnę przeciwko ISIS i innym ekstremistycznym ugrupowaniom. Aktywiści ligi tłumaczą, że terroryści nie mają związku z prawdziwym islamem, Mahometem i Koranem.
- Nasze wysiłki mają na celu powstrzymanie dalszej rekrutacji zamachowców i obronę muzułmańskiej społeczności, która czuje, że jej religia jest wypaczana i traktowana instrumentalnie - mówi Shaykh Rehan Ahmed Raza, zapowiadając walkę z propagandą nienawiści w internecie oraz prowadzenie działań edukacyjnych w szkołach i lokalnych społecznościach.
Porządny chłopiec
- Niczego nie podejrzewaliśmy, jesteśmy zszokowani i zdruzgotani – napisała rodzina 15-letniego terrorysty z Blackburn, po wyjściu na jaw planowanej przez niego masakry.
W podobnym tonie wypowiadali się najbliżsi Talhy Asmala, najmłodszego brytyjskiego zamachowca samobójcy. 17-latek w marcu bieżącego roku opuścił rodzinny dom w Dewsbury w hrabstwie Yorkshire mówiąc, że jedzie na wycieczkę szkolną. Tymczasem poleciał na Bliski Wschód, a kilka tygodni później wjechał ciężarówką wypełnioną materiałami wybuchowymi w rafinerię w pobliżu miasta Baiji w północnym Iraku. W zamachu zginęło 11 osób. Według rodziny, Talha był porządnym, spokojnym chłopcem.
Co skłania młodych ludzi do takich zachowań? Jim Bonworth, ekspert ds. terroryzmu na University of Central Lancashire, w wypowiedzi dla BBC stwierdził, że czynników może być wiele.
- Poczucie siły, dyskryminacja, niesprawiedliwość, szukanie rozgłosu, wywołanie sensacji. Ale też adrenalina związana z niebezpieczeństwem. To prawdziwa mieszanka, mogąca być bardzo atrakcyjna dla młodego człowieka - diagnozuje Bonworth.