Dzieci króla Fahda

W Niemczech można publicznie drwić z Osamy bin Ladena, ale przecież nie ma on nic wspólnego z "prawdziwym", a więc pokojowym islamem. Ktoś, kto śmiałby skrytykować Mohameta czy Koran, miałby do czynienia nie tylko z muzułmanami, ale też z obrońcami poprawności politycznej i religijnej tolerancji.

01.08.2005 | aktual.: 01.08.2005 16:50

Zresztą, czy terroryzm to w sumie nie nasza wina? Czy można się dziwić tym biednym, zdesperowanym ludziom, że nienawidzą bogatego i niesprawiedliwego Zachodu? Wszyscy dobrze znamy historię wypraw krzyżowych i kolonializmu.

Wolność dla wrogów wolności

W Niemczech obowiązuje reguła: fundamentalizm "nie", islam "tak". Oznacza to, że każdy muzułmanin swobodnie może praktykować religię. Islamska literatura dostępna jest w każdej księgarni i bibliotece, istnieją setki muzułmańskich organizacji, a w kraju powstało 2,5 tys. meczetów. Dlaczego więc nie miałaby powstać prawdziwa muzułmańska szkoła, z klasami od pierwszej do dwunastej, z wszystkimi przedmiotami? Tym bardziej że jest inwestor, który chce pokryć jej koszty.

Kiedy we wrześniu 1995 r. w ówczesnej stolicy Niemiec Bonn została otwarta Akademia Króla Fahda, wszyscy byli zadowoleni. Nietrudno się domyślić, że to Fahd, król Arabii Saudyjskiej, wyłożył prawie 30 mln marek na budowę szkoły, meczetu i minaretu. Na otwarcie przybyli: książę Arabii Saudyjskiej Abdulaziz bin Fahd bin Abdulaziz, ówczesny premier Nadrenii Północnej-Westfalii Johannes Rau i minister spraw zagranicznych Klaus Kinkel. Na internetowej stronie Bonn ukazała się dumna wzmianka o "elitarnej instytucji arabskiej, która ma filie tylko w Londynie i Bonn".

Zasadniczo do szkoły miały uczęszczać dzieci muzułmanów tymczasowo przebywających w Niemczech, szczególnie dyplomatów. Odpowiedni urząd mógł jednak wystawiać pozwolenia także dzieciom zamieszkałym w Niemczech na stałe, czyli dzieciom emigrantów. Ponieważ tych pozwoleń udzielano hojnie, niektóre rodziny przeprowadziły się nawet z innych miast do Bonn. Rok szkolny 1995/1996 rozpoczęło około 600 chłopców i dziewczynek.

Te dzieci zapewne nadal chodziłyby do królewskiej szkoły, gdyby nie kilku dziennikarzy niemieckiej telewizji ARD. Jesienią 2003 r. weszli oni z ukrytą kamerą do szkolnego meczetu i nakręcili piątkowe wystąpienie kaznodziei wzywającego do "świętej wojny przeciwko niewierzącym".

Wyemitowany w telewizji materiał nie mógł pozostać bez echa. Główny szef administracji ds. szkolnictwa w Kolonii, Juergen Roters, wyszedł z propozycją zamknięcia szkoły, lecz nie zgodziło się na to Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Obawiano się pogorszenia relacji z Arabią Saudyjską. Roters przeszedł więc do strategii "wysuszania" szkoły, odbierając pozwolenia wystawione dzieciom na stałe zamieszkałym w Niemczech. Po ośmiu latach istnienia szkoły zaczęto się też zastanawiać, co zawierają sprowadzane z Arabii Saudyjskiej podręczniki. Przetłumaczono 22 z 60 książek i natrafiono na kolejne niespodzianki.

W czytance dla klasy szóstej zamieszczona jest mapka Arabii Saudyjskiej i basenu Morza Śródziemnego, a pod mapką widnieje tekst: "To jest twoja muzułmańska wspólnota, która ma chlubną historię wypełnioną dżihadem, pachnącą ofiarami, pełną triumfu na przestrzeni 1400 lat. Kiedyś krzyżowcy próbowali oderwać muzułmańską wspólnotę od jej religii, ale nie odnieśli sukcesu. Teraz Zachód stara się oderwać niektórych jej synów. Świat otrzymał od muzułmańskiej cywilizacji dużo, ale pełne nienawiści wyprawy krzyżowe, które opierały się na zdradzie Żydów, miały za cel rozerwanie muzułmańskiej wspólnoty".

Z książki do religii dla klasy pierwszej można się dowiedzieć, jakie kary są przewidziane dla tego, kto nie przestrzega przykazań: "Albo zostanie zabity, albo ukarany cieleśnie, albo wrzucony do więzienia". Po śmierci oczekuje go "zniszczenie". Uczeń klasy siódmej uczy się z czytanki, że "Allah daruje życie w raju tym, którym zostało dane zginąć na Bożej drodze". Raj jest miejscem "wynagrodzenia i przebaczenia, które Allah przygotował dla wojowników".

Do wyuczenia się na pamięć przewidziany jest w klasie szóstej tekst pod tytułem "Bądź odważny!": "Dążenie do tego, co wyższe, i pragnienie zrealizowania ich życzeń, stara się ogarnąć dusze wielu młodych ludzi. To dążenie zaprząta ich myśli. Nie bądź zadowolony z tego, co małe. Ponieważ smak śmierci w sprawie marnej nie jest inny niż w sprawie wspaniałej".

Krzysztof Kędzior

Pełny tekst w najnowszym 1183 numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 1 sierpnia

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)