Działania Hezbollahu dowodzą słabości rządu Libanu
Działania Hezbollahu - prosyryjskiej szyickiej Partii Boga w Libanie - świadczą o słabości libańskiego rządu - pisze bejrucki korespondent agencji Associated Press.
Izrael uważa, że rząd Libanu ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za porwanie w czwartek po potyczce granicznej dwu izraelskich żołnierzy; władze w Bejrucie odpowiadają, że nie są w stanie kontrolować hezbollahów, a podjęcie wobec nich konkretnych działań mogłoby spowodować rozpad kraju.
Kolejne libańskie władze utrzymywały również, że zastąpienie na terenach pogranicznych partyzantów z Hezbollahu przez siły rządowe byłoby równoznaczne z zaoferowaniem Izraelowi bezpłatnej usługi: ochrony północnych granic Izraela przed atakami hezbollahów.
Część społeczeństwa libańskiego - w tym przede wszystkim przeciwnicy wpływów Syrii w kraju - uważa jednak, że Hezbollah nie powinien dysponować taką jak obecnie swobodą działania, a rząd winien w większym stopniu kontrolować sytuację.
"Instytucja nazwana przez Izrael +państwem libańskim+, mająca ponosić odpowiedzialność za działania hezbollahów, nie istnieje i nie będzie istnieć w najbliższej przyszłości. W jaki sposób można mówić o państwie, jeśli nie jest ono w stanie podejmować decyzji o wojnie czy pokoju" - pytał w czwartek Sarkis Naum, komentator głównego libańskiego dziennika "An-Nahar".
Hezbpllah - pisze Associated Press - w ciągu ostatnich 30 lat stał się głównym reprezentantem interesów 1,2 miliona libańskich szyitów i dysponuje olbrzymimi wpływami w społeczeństwie, do tej pory zdominowanym przez chrześcijan i sunnitów. Jakakolwiek próba rozbrojenia organizacji bądź podważenia jej wpływów zostałaby przyjęta przez szyitów jako próba ponownego odesłania ich w polityczny niebyt i bezpośrednio zagroziłaby wybuchem nowej wojny domowej w Libanie.
Sprawa rozbrojenia Hezbollahu - organizacji uznanej za terrorystyczną przez USA - była już poruszona w rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, przyjętej w 2004 roku. Władze libańskie nigdy nie przystąpiły do jej realizacji. Lider Hezbollahiu szejk Hassan Nasrallah wielokrotnie zresztą ostrzegał, że ktokolwiek podjąłby próbę odebrania broni jego bojownikom, "straci ręce i wyłupione zostaną mu oczy".