Dyplomacja po rosyjsku. "Gangsterskie" wystąpienie rosyjskiego ambasadora
"Patrz na mnie jak do ciebie mówię! (...) Nie waż się obrażać Rosji nigdy więcej! " - w taki sposób zwrócił się zastępca ambasadora Rosji w ONZ Władimir Safronkow do swojego brytyjskiego odpowiednika w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Nie był to jedyny tego dnia przytyk ze strony rosyjskiej dyplomacji w kierunku zachodnich partnerów.
Safronkow, który w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zastępuję zmarłego niedawno ambasadora Witalija Czurkina, w dramatyczny sposób zareagował na oskarżenia brytyjskiego dyplomaty Matthew Rycrofta o wspieranie przez Rosję "morderczego, barbarzyńskiego i przestępczego" reżimu Baszara al-Asada w Syrii. Odpowiedzią była ponad dwuminutowa tyrada, podczas której niemal krzycząc, zwrócił się do do Brytyjczyka na "ty" i zarzucił mu wspieranie grup dżihadystycznych - w domyśle także Państwa Islamskiego - które mordują chrześcijan, tak jak w niedzielę palmową w Egipcie. "Co wy robicie?!" - strofował Brytyjczyka Safronkow.
- Boicie się, wasze marzenia przepadły, bo będziemy współpracować ze Stanami Zjednoczonymi. Wy się tego boicie. Robicie wszystko, aby te wzajemną współpracę popsuć - ciągnął dyplomata. Gdy spostrzegł, że Rycroft na niego nie patrzy, dodał: - Popatrz na mnie, nie odwracaj oczu, co ty tak odwracasz oczy?!
Wystąpienie Safronkowa było szeroko komentowane w rosyjskich mediach i internecie. Opozycyjne media i blogerzy nazwali jego przemowę "gangsterską", natychmiast powstały też memy przedstawiające dyplomatę jako "gopnika", czyli rosyjskiego dresiarza.
("Delegacja FR w ONZ przed kolejnym posiedzeniem")
Dyplomacja po rosyjsku
- Posiedzenia Rady Bezpieczeństwa zawsze są pewnym widowiskiem pełnym dramatycznych wystąpień dla opinii publicznej, ale praktyka jest taka, że po posiedzeniach oni wyszscy kierują się do barów i razem piją ze sobą kawę, lub coś mocniejszego - komentuje dr Janusz Sibora, hisotryk i ekspert ds. dyplomacji. Dodaje jednak, że takie wypowiedzi, choć mają niewiele wspólnego z zasadami profesjonalnej dyplomacji, nie są niczym nowym w wykonaniu przedstawicieli Rosji, których już od czasów sowieckich cechował bardziej agresywny styl.
- Mówi się, że dyplomata przygotowujący wojny przestaje być dyplomatą. To szczególnie jasno widać po zachowaniu rosyjskich przedstawicieli po aneksji Krymu w 2014 roku - mówi ekspert.
Tego samego dnia pokazał to również szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow, który w środę spotkał się ze swoim amerykańskim odpowiednikiem Reksem Tillersonem. Jeszcze przed spotkaniem Ławrow w ostrych słowach odniósł się do polityki prowadzonej przez swojego partnera, nazywając ją "prymitywną i niespójną". Podczas konferencji prasowej Rosjanin zbeształ zaś amerykańską dziennikarkę za jej maniery (zadała pytanie przed oficjalnym rozpoczęciem konferencji), pytając ją kto ja wychowywał. Zaś witając się z Tillersonem nie spojrzał na niego, lecz na fotoreporterów.
- Gest Ławrowa był bardzo obraźliwy, wyraźnie wystudiowany i celowy. Chodziło o to, by pozycję swojego gościa - ocenia Sibora.
Ławrow znany jest z okazjonalnych obcesowych i mało subtelnych wypowiedzi. W 2008 roku w rozmowie z brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Davidem Milibandem miał wielokrotnie użyć obraźliwych zwrotów wobec swojego rozmówcy, strofując go m.in. słowami "kim ty jesteś, żeby mnie k... pouczać?". Podobny incydent miał miejsce w 2013 roku, podczas spotkania ze swoim odpowiednikiem z Arabii Saudyjskiej. Zirytowany, wymamrotał wtedy pod nosem "k...y, debile", tłumacząc później, że miał na myśli obsługujących konferencję dziennikarzy.
- Język Ławrowa jest często ostry, brutalny i mało dyplomatyczny. To z zawodową, profesjonalną dyplomacją, z której on się wywodzi, ma niewiele wspólnego. Ale te zasady często już przystają do dzisiejszych realiów - mówi Sibora.