Dymitr Książek: dlaczego Donald Tusk wysłał na rzeź Ewę Kopacz?
Były lekarz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który pracował w Moskwie przy identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej, ostro o Donaldzie Tusku i Ewie Kopacz: oni powinni zniknąć z polityki.
02.06.2017 | aktual.: 02.06.2017 09:53
Dymitr Książek w wywiadzie dla "Super Expressu" opowiada o tym, co działo się w Moskwie 7 lat temu, tuż po katastrofie prezydenckie Tu-154. Jego zdaniem, panował tam "ogromny chaos i bałagan". - I kiedy 15 kwietnia 2010 roku wróciłem do Polski, powiedziałem żonie, że jeszcze wszystkich będą ekshumować, że będą pomyłki. I to wszystko się niestety dzieje - stwierdził były lekarz LPR.
- Nie było kontroli ze strony polskich przedstawicieli, a najwyższą reprezentantką władz była niestety minister zdrowia Ewa Kopacz. Na miejscu powinna być nie ona, tylko ówczesny premier Donald Tusk! - stwierdził w rozmowie z "SE" Książek.
Lekarz przypomina, że do Moskwy poleciało pięciu medyków z Polski: on, dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, drugi lekarz oraz dwóch pielęgniarzy. Pojawili się tam 11 kwietnia.
Książek opowiada w rozmowie z "SE" o tym co robiła w Moskwie, tuż po katastrofie smoleńskiej Ewa Kopacz. Jego zdaniem "była przy identyfikacjach, z rodzinami". - Pomagała rodzinom i podpisywała protokoły z identyfikacji ciał. Sporo czasu jej też nie było, bo jeździła na spotkania z szefową Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego Tatianą Anodiną i Władimirem Putinem. Ale nie wiem, co tam się działo. Byłem tylko bardzo zdziwiony, że to Kopacz, a nie Tusk uczestniczy w tym całym boju. Że to ją wystawili do takiego zadania - stwierdził lekarz.
Zdaniem Książka sytuacja, z którą Kopacz musiała zmierzyć się w Moskwie "chyba ją złamała, przerosła". - Ona nie była tam tylko ministrem zdrowia pocieszającym rodziny. Ona reprezentowała polski rząd! Kontaktowała się z rosyjskimi władzami, a obok niej byli prokuratorzy. Miałem wrażenie, że Polacy nie mają na to żadnego wpływu, żadnej kontroli. Rosjanie robili to, co chcieli, a w oczach Ewy Kopacz można było zauważyć strach - ocenił Książek.
Na pytanie czy polscy patomorfolodzy byli obecni przy sekcjach zwłok odparł, że "z początku ich nie dopuszczono". - Dopiero później poszły jakieś układy, że mogą być przy ciałach, ale to Rosjanie rządzili przy zwłokach. Nasi tylko oglądali ubrania, widzieli zwłoki. I to wszystko - powiedział były lekarz LPR.
- Wtedy w Moskwie czułem, że Ewa Kopacz się tym wszystkim przejmuje, wierzę, że nie udawała. Trzymała za rękę rodziny, obejmowała, płakała razem z nimi. To prawda. Ale jeśli ona pojechała jako przedstawiciel polskich władz, to jest to wielkie nieporozumienie. Dziś powinna odejść z polityki. Dlaczego Tusk wysłał na rzeź Ewę Kopacz?! To dla mnie do dziś niepojęte - stwierdził Książek w rozmowie z "SE".