Dr Dymitr Książek: drastyczne zdjęcia zostały zrobione w Smoleńsku
Dr Dymitr Książek, lekarz, który był w Moskwie podczas identyfikacji ciał katastrofy smoleńskiej, w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" powiedział, że polscy śledczy mogli wziąć udział w sekcjach ofiar katastrofy.
16.04.2013 | aktual.: 16.04.2013 21:27
Książek pytany był m.in. o to, gdzie mogły powstać drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej. - Moim zdaniem zostały zrobione jeszcze w kostnicy w Smoleńsku. Oglądałem zdjęcia, na których było ciało prezydenta. Jestem niemal pewny, że to nie była sala moskiewskiego prosektorium - powiedział.
Jego zdaniem, polscy śledczy mogli brać udział w sekcjach ofiar katastrofy. - Sekcje trwały przez kilka kolejnych dni. Wiem, bo wchodziłem do sal sekcyjnych, widziałem na własne oczy, że te ciała jeszcze leżały na stołach i były w trakcie sekcji. Poza mną wchodzili tam też nasi lekarze sądowi - powiedział, komentując stwierdzenie, że kiedy polscy śledczy przyjechali do Rosji 11 kwietnia, sekcje już się zakończyły.
Książek pytany był także o zamianę ciała Anny Walentynowicz. - Podkreślam z pełną stanowczością. Anna Walentynowicz miała niemal doskonale zachowane ciało do identyfikacji. Twarz można było rozpoznać. Doskonale też pamiętam pana Janusza, który kilkakrotnie schodził do sali identyfikacji zwłok i rozpoznał swoją matkę. Na podstawie tego rozpoznania pod protokołem podpisali się oficjele polscy - powiedział.