Dwa kłamstwa w jednym zdaniu. TV Republika twierdziła, że poseł miał zabieg po karze Hołowni, a obu nie było w Sejmie
Telewizja Republika wbrew faktom połączyła zabieg posła PiS Edwarda Siarki z karami nałożonymi na posłów tego ugrupowania za okrzyki "morderca" w Sejmie. Stacja przekazała, że rzekomo polityk "przeszedł zabieg po udarze, po tym, jak został ukarany" przez Szymona Hołownię. Ani Siarka, ani marszałek nie byli obecni w tym czasie w Sejmie.
W niedzielne popołudnie Telewizja Republika opublikowała na swojej stronie artykuł, który zawierał kłamstwa i wprowadzał odbiorców w błąd.
"NASZ NEWS. Poseł PiS Edward Siarka przeszedł zabieg po udarze, po tym, jak został ukarany przez Hołownię" - napisano.
Rozwinięcie tytułu było bardzo krótkie i również zawierało kłamstwa. "Poseł PiS zasłabł krótko po nałożeniu kary przez marszałka Hołownię za okrzyki na sali plenarnej 'morderca' pod adresem posła KO Romana Giertycha" - wprowadzono w błąd.
W oficjalnym sejmowym zestawieniu widać, że ani Edward Siarka, ani Szymon Hołownia w ubiegłym tygodniu nie brali udziału w głosowaniach. Nie było ich na sali plenarnej, kiedy w środę doszło do awantury pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim a Romanem Giertychem. W związku z nieobecnością nie dziwi więc też to, że Siarki nie ma na liście ukaranych posłów PiS, która została opublikowana na stronie internetowej Sejmu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ujawnił słowa Kaczyńskiego. Giertych bez litości dla prezesa PiS
Wyłącznie na podstawie publicznie dostępnych informacji widać, że łączenie kwestii zabiegu posła i kar za okrzyki "morderca" jest nieuprawnione.
Siarka nie mógł być ukarany za swoje zachowanie na posiedzeniu Sejmu, w którym nie brał udziału. Tym bardziej kary nie mógł nałożyć na niego Hołownia, który również nie był obecny w Sejmie. Marszałek Sejmu wziął urlop w związku z kampanią wyborczą.
Skandaliczne okrzyki posłów PiS
WP próbowało skontaktować się z posłem Siarką, ale nie odbierał telefonu. Polityk w rozmowie z "Faktem" potwierdził, że nie można łączyć ze sobą obu zdarzeń.
- Jestem na zwolnieniu, bo przeszedłem zabieg, ale znacznie wcześniej. W ogóle nie było mnie w Sejmie, kiedy doszło do awantury z Giertychem. Nie można łączyć tych dwóch faktów - podkreślił polityk. Poseł dodał, że czuje się dobrze i nie przebywa obecnie w szpitalu.
Jak informowaliśmy w WP, za sejmową awanturę i okrzyki "morderca" pod adresem Giertycha ukaranych zostało 51 posłów PiS. Wobec Kaczyńskiego i Iwony Arent, którzy odegrali wiodącą rolę w tym zdarzeniu, prezydium Sejmu zastosowało najwyższą karą w Regulaminie Sejmu, czyli obniżenie uposażenia poselskiego o połowę przez trzy miesiące (w sumie każdy z posłów straci 20 201,88 zł). Wobec pozostałych posłów, którzy krzyczeli "morderca!", obniżono uposażenia poselskie o połowę przez dwa miesiące (łącznie każdy z posłów straci 13 467,92 zł).
O nagannym zachowaniu posła Siarki było głośno w lutym, kiedy podczas przemówienia Zbigniewa Ziobry o Donaldzie Tusku krzyknął "kula w łeb". Wypowiedź wywołała oburzenie opinii publicznej, a sprawa została skierowana do prokuratury. Poseł PiS tłumaczył się w kuriozalny sposób "poezją Broniewskiego". Marszałek Sejmu poinformował, że poseł został ukarany karą pieniężną, a Kancelaria Sejmu skierowała zawiadomienie do prokuratury.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski