"Duże ryzyko". Bardzo niepokojące prognozy dot. koronawirusa
Tak źle nie było od początku pandemii. Koronawirus uderza jeszcze mocniej. - Istnieje duże ryzyko, że za chwilę hospitalizacji osób z COVID-19 będzie więcej - prognozuje specjalista chorób zakaźnych prof. Miłosz Parczewski.
22.01.2022 07:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W piątek padł rekord liczby nowych zakażeń koronawirusem. Wykryto tego dnia 36 665 przypadków wirusa SARS-CoV-2. "Z powodu COVID-19 zmarło 67 osób, z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 181 osób" - przekazał resort zdrowia. Już wiadomo, że w sobotę tych zakażeń będzie ponad 40 tys.
Piąta fala COVID-19 rozpędza się – niestety - zgodnie z przewidywaniami, właściwie co do przecinka. Mówiliśmy o zwiększeniu liczby przypadków w drugiej połowie stycznia i to dokładnie się sprawdza. Prawdopodobnie w kolejnych dniach będzie coraz więcej nowych przypadków zakażeń" – powiedział w rozmowie z PAP lekarz naczelny ds. Covid-19 w szczecińskim szpitalu wojewódzkim prof. Miłosz Parczewski.
Wirusolog przestrzega
Wskazał, że większa liczba hospitalizacji jest opóźniona o ok. dwa tygodnie względem fali wzrostu zakażeń koronawirusem.
- Nawet jeżeli Omikron jest wariantem łagodniejszym, statystyki liczb się nie oszuka – jeśli zakażeń będzie dużo (a prawdopodobnie tak będzie), pewien procent osób będzie zagrożony ciężkim przebiegiem choroby, co może spowodować zajęcie łóżek covidowych i ograniczenie w funkcjonowaniu służby zdrowia – wskazał prof. Parczewski.
Przestrzegł też, aby nie lekceważyć wariantu Omikron – szczególnie w przypadku osób starszych. Jak zaznaczył, dane dotyczące łagodnego przebiegu choroby pochodzą częściowo z krajów afrykańskich, w których społeczeństwo jest młodsze.
Zwróciła uwagę jeszcze na jeden aspekt danych. - Sama liczba przypadków nie znaczy wcale, że dzieje się coś złego – w drugiej fali nie diagnozowaliśmy trzech z czterech zakażonych pacjentów. Im więcej osób będziemy "wyłapywać", tym większa będzie podawana liczba przypadków i to wcale nie znaczy, że sytuacja jest dramatyczna – zastrzegł prof. Parczewski.