Duszpasterz Lasów Państwowych twierdzi, że został uderzony w Białowieży. Policja stawia zarzuty
Policja z Hajnówki prowadzi śledztwo dotyczący incydentu z udziałem duszpasterza Lasów Państwowych ks. Tomasza Duszkiewicza. W związku z tym zdarzeniem 51-letniemu mężczyźnie postawiono zarzut kierowania gróźb karalnych pod adresem duchownego.
W przekazanym komunikacie rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku (RDLP) Jarosław Krawczyk poinformował, że zdarzenie miało miejsce w minioną środę.
Jak podał, ks. Duszkiewicz - duszpasterz Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych i ministra środowiska - przebywał służbowo na terenie Puszczy Białowieskiej i znalazł się w pobliżu miejsca, gdzie - jak napisano w komunikacie - blokowany był samochód wywożący drewno "przez osoby sprzeciwiające się prowadzeniu ochrony czynnej przed skutkami gradacji kornika drukarza".
Chcąc udokumentować blokadę, duchowny zaczął robić zdjęcia telefonem komórkowym. Według relacji w pewnym momencie do księdza podszedł mężczyzna z grupy osób blokujących i w agresywny sposób zażądał zaprzestania fotografowania. Gdy ksiądz nadal robił zdjęcia, został uderzony w ręce i wypuścił z nich telefon.
"Mężczyzna podniósł telefon i włożył go do kieszeni koszuli księdza, nadszarpując ją i niszcząc materiał. Po tym zdarzeniu pozostałe osoby z grupy blokujących odciągnęły napastnika od księdza" - podał rzecznik RDLP w Białymstoku.
Księdzu założono szynę i gips
Z ust tego mężczyzny miały paść też groźby pod adresem duchownego. Ks. Duszkiewicz zawiadomił policję. Według komunikatu Lasów Państwowych, obdukcja wykazała obrażenia przedramion, na prawą rękę założono duchownemu gipsowy opatrunek i szynę usztywniającą.
Jak powiedział Adam Romanowicz z zespołu prasowego podlaskiej policji, zgłoszenie na policji w Hajnówce dotyczyło naruszenia nietykalności cielesnej i kierowania gróźb karalnych. - Policjanci w krótkim czasie zatrzymali 51-latka z powiatu hajnowskiego. Mężczyzna został przesłuchany w komendzie powiatowej policji w Hajnówce. Przedstawiono mu zarzut kierowania gróźb karalnych, za co grozi do dwóch lat więzienia - dodał.
Po postawieniu zarzutów, podejrzany został zwolniony. Romanowicz zaznaczył, że policja nadal prowadzi czynności w tej sprawie i nie wykluczył postawienia kolejnych zarzutów.
W puszczy był nasz reporter Jarosław Kociszewski. - Padły tam również ostre słowa: jeżeli nie pozwolą nam żyć z lasu i wycinać, to my to wszystko spalimy. I to jest dramat. Bo oni stracą pracę, życie. Ale z drugiej strony są ekolodzy, którzy po części również mają rację, bo to jest niszczenie lasu - wyjaśniał w Telewizji WP sedno sporu o wycinkę w Białowieży.