Trwa ładowanie...
d2o6z25
Dramatyczny apel Tadeusza Rydzyka. "Szokujące porównania mnie nie dziwią"

Dramatyczny apel Tadeusza Rydzyka. "Szokujące porównania mnie nie dziwią"

Przed sądem ruszył proces w sprawie fundacji Lux Veritatis założonej przez ojca Tadeusza Rydzyka. Organizacja Watchdog Polska, zajmująca się przejrzystością życia publicznego, chce opublikowania pełnej listy dotacji dla Lux Veritatis, a sam ojciec Rydzyk apeluje o pisanie listów do prezydenta w jego obronie i porównuje się do ks. Jerzego Popiełuszki. - Nie mam wątpliwości, że ojciec Rydzyk nie lubi podlegać żadnej kontroli, ale jak się bierze publiczne pieniądze to trzeba się jej poddać - powiedział w programie "Newsroom WP" prof. Antoni Dudek, politolog i historyk z UKSW. - Szokujące porównania też mnie nie dziwią - dodał prof. Dudek i wyjaśnił, że w jego ocenie wielu duchownych korzystało przez wiele lat z kapitału zaufania społecznego, które Kościół zdobył w PRL, kiedy wspomagał opozycję antykomunistyczną. Gość Agnieszki Kopacz podkreślił też, że fundacja ojca Rydzyka powinna ujawnić kwoty dotacji na mocy ustawy o dostępie do informacji publicznej, czyli tej, która za rządów PiS została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego, a decyzję w tej sprawie podejmować może m.in. prof. Krystyna Pawłowicz.

Przed sądem ruszył proces w sprawiRozwiń

Transkrypcja:

Przed sądem ruszył proces w sprawie fundacji Lux Veritatis założonej przez ojca Tadeusza Rydzyka. Organizacja Watchdogs Polska chce, aby produkcja fundacja opublikowała pełne kwoty dotacji z pozostałych lat, bo jedną kwotę dotacji poznaliśmy - nieco ponad 1 391 000 zł. To jest ta kwota ujawniona. Lux Veritatis chce więcej. Tym czasem sam ojciec Tadeusz Rydzyk prosi, aby wierni pisali w jego obronie do prezydenta, sam porównuje się do księdza Jerzego Popiełuszki, mówi, że odbierano mu dobre imię, linczowano go w mediach, a później zamordowano. Pytanie dlaczego ojciec Tadeusz Rydzyk kreuje się na takiego męczennika, czy on być może panicznie boi się tego obnażenia jego dochodów i prześwietlenia go, dokładnego prześwietlenia go? Wie pani, no ja nie mam wątpliwości, że ojciec Rydzyk nie lubi podlegać jakiejkolwiek kontroli, ale jeśli się bierze publiczne pieniądze, to trzeba się temu poddać. I to że ojciec Rydzyk dokonuje takich śmiałych porównań, bym nie powiedział szokujących, to mnie też nie dziwi, dlatego że on reprezentuje no właśnie tą część duchowieństwa polskiego, która bezlitośnie odcinała przez trzy dekady kupony od właśnie męczeństwa takich ludzi jak ksiądz Jerzy Popiełuszko. Niestety w wielu sprawach zawiodła - już nie chcę przypominać historii świadectw udziałowych w powszechnym programie prywatyzacji, które wysyłano do Radia Maryja, które gdzieś później przepadły na ratowanie Stoczni Gdańskiej. Radio Maryja i ojciec Rydzyk ma na swoim koncie naprawdę wiele dziwnych zachowań z pieniędzmi. Ja popieram generalnie wyjaśnianie. Zresztą ja w ogóle uważam, że Polska zyskałaby, gdyby było znacznie więcej jawności. Dlatego nie kryję, że najbardziej mnie martwi to, że pani prezes Sądu Najwyższego zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o dostępie do informacji publicznej. Bo ta ustawa to jest właśnie ta ustawa, dzięki której ta Fundacja Watchdogs mogła się domagać od Lux Veritatis wyjaśnienia. Otóż chcę naszym widzom powiedzieć jasno - dziś ważniejsza wobec tego, co się w Polsce dzieje, albo równie ważna co Konstytucja, jest ustawa o dostępie do informacji publicznej. To jest absolutnie ostatnie narzędzie, jakim dysponują świat mediów czy szerzej mówiąc obywatele, żeby patrzeć na ręce - nie tylko fundacji księdza Rydzyka, ale tak naprawdę wszystkim organom państwa, instytucjom publicznym. Jeśli ta ustawa zostanie przez Trybunał Konstytucyjny uznana za niezgodną z Konstytucją, to Polacy stracą jedno z najważniejszych narzędzi patrzenia właśnie, co się dzieje z ich pieniędzy. Bo przecież pieniądze publiczne to są pieniądze nas wszystkich. No a właśnie, a co się z tym stanie? No bo wiemy, że w Trybunale Konstytucyjnym zasiada chociażby Krystyna Pawłowicz o reputacji takiej a nie innej. No nie wiem, obawiam się, że może pani Pawłowicz i inni sędziowie Trybunału z nadania PiS-u uznać tą ustawę za niezgodną, bo ona jest dla władzy niewygodna, żeby była jasność, nie tylko dla pisowskiej. Z ustawą o dostępie Informacji publicznej zmagały się także poprzednie rządy, też jej nie lubiały. No bo generalnie władza nielubi, jak się jej patrzy na ręce. Patrzą jej media, ale media muszą mieć jakieś narzędzia. Obywatele powinni patrzeć władzy na ręce, ale muszą mieć jakieś narzędzia. Ustawa o dostępie do informacji publicznej jest najważniejszym z tych narzędzi. Jeżeli ona padnie, to po prostu Polacy stracą tak naprawdę to najważniejsze oko, które powinno, czy to narzędzie, prawda, przy pomocy którego oczy obywateli mogą patrzeć na to, co robi władza, także z naszymi pieniędzmi.
d2o6z25
d2o6z25
Więcej tematów