Przed sądem ruszył proces w sprawie fundacji Lux Veritatis założonej przez ojca Tadeusza Rydzyka. Organizacja
Watchdogs Polska chce, aby produkcja fundacja opublikowała pełne kwoty dotacji z pozostałych lat, bo
jedną kwotę dotacji poznaliśmy - nieco ponad 1 391 000 zł. To
jest ta kwota ujawniona. Lux Veritatis chce więcej. Tym czasem sam ojciec Tadeusz Rydzyk prosi, aby wierni
pisali w jego obronie do prezydenta, sam porównuje się do księdza Jerzego Popiełuszki, mówi, że odbierano mu dobre
imię, linczowano go w mediach, a później zamordowano. Pytanie dlaczego ojciec Tadeusz Rydzyk kreuje się na takiego męczennika, czy on
być może panicznie boi się tego obnażenia jego dochodów i prześwietlenia
go, dokładnego prześwietlenia go?
Wie pani, no ja nie mam wątpliwości,
że ojciec Rydzyk nie lubi podlegać jakiejkolwiek kontroli, ale jeśli się bierze publiczne pieniądze,
to trzeba się temu poddać. I to że ojciec Rydzyk dokonuje takich śmiałych porównań, bym
nie powiedział szokujących, to mnie też nie dziwi, dlatego że on reprezentuje no właśnie tą część duchowieństwa
polskiego, która bezlitośnie odcinała przez trzy dekady kupony od właśnie męczeństwa takich ludzi
jak ksiądz Jerzy Popiełuszko. Niestety w wielu sprawach zawiodła - już nie chcę przypominać historii świadectw
udziałowych w powszechnym programie prywatyzacji, które wysyłano do Radia Maryja, które gdzieś później przepadły na
ratowanie Stoczni Gdańskiej. Radio Maryja i ojciec Rydzyk ma na swoim koncie naprawdę wiele dziwnych
zachowań z pieniędzmi. Ja popieram generalnie wyjaśnianie. Zresztą ja w ogóle uważam, że Polska zyskałaby,
gdyby było znacznie więcej jawności. Dlatego nie kryję, że najbardziej mnie martwi to, że pani prezes Sądu
Najwyższego zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o dostępie do informacji publicznej. Bo
ta ustawa to jest właśnie ta ustawa, dzięki której ta Fundacja Watchdogs mogła się domagać od Lux Veritatis wyjaśnienia.
Otóż chcę naszym widzom powiedzieć jasno - dziś ważniejsza wobec tego, co się w Polsce dzieje, albo
równie ważna co Konstytucja, jest ustawa o dostępie do informacji publicznej. To jest absolutnie ostatnie
narzędzie, jakim dysponują świat mediów czy szerzej mówiąc obywatele, żeby patrzeć na ręce - nie
tylko fundacji księdza Rydzyka, ale tak naprawdę wszystkim organom państwa, instytucjom publicznym.
Jeśli ta ustawa zostanie przez Trybunał Konstytucyjny uznana za niezgodną z Konstytucją, to Polacy stracą
jedno z najważniejszych narzędzi patrzenia właśnie, co się dzieje z ich pieniędzy. Bo przecież pieniądze publiczne to są pieniądze nas
wszystkich.
No a właśnie, a co się z tym stanie? No bo wiemy, że w Trybunale Konstytucyjnym zasiada chociażby Krystyna Pawłowicz o reputacji
takiej a nie innej.
No nie wiem, obawiam się, że może pani Pawłowicz i inni sędziowie Trybunału z nadania
PiS-u uznać tą ustawę za niezgodną, bo ona jest dla władzy niewygodna, żeby była jasność, nie tylko dla pisowskiej. Z ustawą o dostępie Informacji
publicznej zmagały się także poprzednie rządy, też jej nie lubiały. No bo generalnie władza nielubi, jak się jej patrzy na ręce.
Patrzą jej media, ale media muszą mieć jakieś narzędzia. Obywatele powinni patrzeć władzy na ręce, ale muszą mieć jakieś narzędzia.
Ustawa o dostępie do informacji publicznej jest najważniejszym z tych narzędzi. Jeżeli ona padnie, to po prostu Polacy
stracą tak naprawdę to najważniejsze oko, które powinno, czy to narzędzie, prawda, przy
pomocy którego oczy obywateli mogą patrzeć na to, co robi władza, także z naszymi pieniędzmi.