Zginął 2‑letni chłopiec. "Nagranie dostarczę policji"
Wsią Obiecanowo pod Makowem Mazowieckim wstrząsnęła śmierć 2-letniego Oliwierka, który w piątek został potrącony przez kierowcę nadjeżdżającego samochodu. Możliwe, że wypadek został nagrany - donosi "Fakt".
26.02.2024 | aktual.: 26.02.2024 10:30
2-letni chłopczyk został śmiertelnie potrącony zaledwie kilkadziesiąt metrów od domu. Jak podaje "Fakt", przed tragicznym wypadkiem chłopiec był w domu z ojcem i starszym rodzeństwem. Przed godz. 18 wymknął się na zewnątrz i udał się w kierunku jezdni. Tam z impetem uderzył w niego nadjeżdżający samochód. Ciało chłopca zostało zepchnięte na pobocze. Kierujący autem nie zatrzymał się, tylko odjechał i zostawił umierające dziecko na ulicy.
Tragedia w Obiecanowie
Dziennikarze "Faktu" rozmawiali z mieszkańcami Obiecanowa, którzy są poruszoni tragedią Oliwierka i jego rodziny. Niektórzy z nich mieli na swoich posesjach kamery.
- Widać światła przejeżdżającego auta. Chwile wcześniej słychać też klakson samochodowy. Niestety, było ciemno i nie można rozpoznać marki auta. Nagranie dostarczę policji - zadeklarował mieszkaniec wsi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mariusz, ojciec dziecka, gdy zorientował się, że syna nie ma w domu, wybiegł go szukać. Prosił o pomoc sąsiadów. Wezwano policję i strażaków. Zanim służby dotarły na miejsce, zrozpaczony ojciec znalazł syna w ciężkim stanie przy szosie. Pobiegł z nim do domu. Gdy służby dojechały, rozpoczęto reanimację chłopca. Pogotowie zabrało go do szpitala,
W sobotę na miejscu był reporter Wirtualnej Polski Mateusz Dolak, który rozmawiał z mieszkańcami miejscowości. Jak relacjonował, "od kilku miesięcy odcinek drogi krajowej nr 57 w Obiecanowie jest remontowany. Obecnie prace nie trwają na jezdni, tylko na poboczach i chodnikach"
- Znam całą rodzinę, bardzo opiekuńcza. Przyzwoici ludzie. Straszna tragedia ich spotkała. Do tej pory nie możemy do siebie dojść. To musiała być chwila, szkoda tego maleństwa - mówiła w rozmowie z dziennikarzem WP Halina, mieszkanka wsi.
"W miejscu tragedii pojawiły się znicze. Dwuletni Oliwier zginął tuż za miejscem, gdzie kończy się zakręt i zaczyna przystanek autobusowy. Znak informujący o przystanku jest przewrócony" - pisał dziennikarz WP.
- Trudno to opisać słowami. Mój syn pracuje w OSP, był na tej akcji, strasznie to przeżył. Też ma dzieci - powiedział WP Wojciech Kozłowski. Mężczyzna w rozmowie z WP wskazał na drogę. - O, widzi pan. Tu jest ograniczenie do 50 km/h, a ten samochód przed chwilą na pewno jechał 100 - zauważył.
Policja szuka osób, które w piątek wieczorem przejeżdżały DK57 między Makowem Mazowieckim a Przasnyszem. W sobotę od rana trwały przesłuchania bliskich dziecka. Prawdopodobnie w poniedziałek zostanie przeprowadzona sekcja zwłok. Wtedy będzie więcej wiadomo na temat przyczyn zgonu.
Źródło: "Fakt", WP Wiadomości, PAP